Jeszcze niedawno liderzy PO zapowiadali wybory na wiosnę 2011 r., by to nowy rząd kierował prezydencją. Teraz takie głosy ucichły, co więcej PO nie wyklucza, że to prezydencja może być kampanijnym atutem.

Reklama

Jak ustalił "DGP", Polska stara się o organizację nadzwyczajnego szczytu Unii Europejskiej w naszym kraju na przełomie września i października. Wtedy w trakcie wyborczej rozgrywki w Polsce mogłaby się pojawić w naszym kraju czołówka unijnych liderów. "Dlaczego Tusk ma nie wykorzystać swojej pozycji w Unii, skoro sam ją wypracował" - mówi jeden z członków władz PO. Do tego w trakcie prezydencji będą toczyły się dyskusje o unijnym budżecie i o tym, ile w latach 2014 - 2020 ma dostać Polska. A rząd będzie występował w roli adwokata polskich interesów.

Czy nie ma zagrożenia, że po wyborach zmieni się władza, a nowy rząd wywróci unijne ustalenia poprzednika pod koniec prezydencji do góry nogami? Kluczem jest obsadzenie Pałacu Prezydenckiego, bo to prezydent wyznacza datę wyborów, zwołuje pierwsze posiedzenie Sejmu i desygnuje nowego premiera po wyborach. A wyborczy kalendarz pozwala, by pierwsze posiedzenie odbyło się między początkiem listopada a grudnia. Co sprawia, że nowy rząd z premierem wyznaczonym przez prezydenta działałby od połowy grudnia. Taki kalendarz powoduje, że nawet, gdyby opozycja zdobyła większość pozwalającą na sformowanie rządu, to uzyska taką możliwość po ostatnim unijnym szczycie w trakcie naszej prezydencji.

Co świadczy o realności takiego scenariusza? To jak rząd chce sobie rozplanować pracę. Z nieoficjalnych informacji wynika, że w kancelarii premiera trwa praca nad dwoma pakietami ustaw. Pierwszy pakiet zawierałby rozwiązania, którym teraz grozi prezydenckie weto. Miałby zostać uchwalony w pierwszym kwartale 2011 r. 23 grudnia tego roku mija kadencja obecnego prezydenta, a politycy PO liczą, że wówczas w pałacu zasiądzie ich kandydat.

Chodzi o tzw. pakiet Rostowskiego. To pomysły czterech ustaw związanych z reformą finansów publicznych: reformę rent, emerytur mundurowych, odsztywnienia wydatków na wojsko oraz ustawę, w której zostaną zapisane tzw. reguły wydatkowe budżetu. Minister poszedł z nimi do prezydenta i zapowiedział, że jeśli Lech Kaczyński da zielone światło, to projekty zostaną szybko przedstawione. A choć jasnej zapowiedzi weta nie było, to prezydent chłodno przyjął pomysły ministra finansów.

Ale jeszcze ciekawsze są przymiarki do drugiego pakietu, który miałby zostać uchwalony i wejść w życie rok później na początku 2012 r., po jesiennych wyborach parlamentarnych. Bo ma zawierać niepopularne reformy, które mogą grozić sporem z koalicjantem, wśród nich ma być reforma KRUS. Jedyne w czym PSL i PO porozumiały się do tej pory to fakt, że KRUS będzie reformowany, a nie likwidowany. Najlepiej zarabiający rolnicy mieliby zacząć płacić wyższe składki, a sama emerytura miałaby zależeć od zgromadzonych oszczędności. Niedawno wydawało się, że takie zmiany będą możliwe jeszcze w tej kadencji, ale liderzy PSL znów powiedzieli stop. Waldemar Pawlak przedstawia KRUS jako wzór do naśladowania. Obok KRUS w 2012 r. mogłyby wejść w życie też inne propozycje rozwiązań emerytalnych z planu konsolidacji i rozwoju.