W liście, który opublikowaliśmy wczoraj, Rokita żali się, że jest przedmiotem wyjątkowo niemiłej kampanii dezinformacyjnej. Podaje przykłady próbujących skompromitować go i jego żonę doniesień tabloidów. Odnosi się też jednak do powracających informacji o ofertach, jakie ma mieć dla niego PO. Podkreśla, że tak Tusk, jak i wicepremier Grzegorz Schetyna nie kontaktowali się z nim od 14 września, kiedy podjął decyzję o wycofaniu się z polityki w związku z tym, że jego żona przeszła na stronę PiS. Przyznaje, że z propozycjami „zapewne ze szlachetnych choć nieco naiwnych pobudek” przychodził do niego dwukrotnie wiceszef klubu PO Jarosław Gowin.

Reklama

DZIENNIK opisywał ostatnio, że poseł ten przekazywał oferty ze spotkania z Tuskiem i Schetyną. Rokita w liście zwraca jednak uwagę, że jeśli władze państwowe będą miały do niego sprawę, same mogą się z nim skontaktować. Swój list krakowski polityk wystosował jako apel do dziennikarzy, by nie podawali nieprawdziwych informacji.

"Tak naprawdę to nie jest apel do dziennikarzy, tylko powiedzenie za ich pośrednictwem: odpieprzcie się ode mnie" - mówi poseł bliski Rokicie. I tłumaczy: "Rokita jest po prostu sfrustrowany wycieraniem sobie jego nazwiskiem gęby. Wkurza go, że władze PO robią z Gowina posłannika. Wie, że to nie są poważne oferty, bo jeśli byłyby, to sami by z nimi zadzwonili".

Sam Gowin też rozumie rozżalenie Rokity. "Wszystko zakończyło się fiaskiem i wywołało tylko niepotrzebnie szum medialny. Żałuję, że odegrałem w tym jakąś rolę". I obiecuje sobie: "Ani słowa więcej o Rokicie".

Dlaczego liderzy PO sami nie zadzwonili do Rokity? "Ja mogę mówić tylko za siebie" - ucina rozmowę Gowin. Również wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski ucieka od tego pytania. "To pytanie nie do mnie" - mówi. Listem Rokity Niesiołowski jest zaskoczony. Bo jak zwraca uwagę, były poseł sam prowokuje do interesowania się jego osobą.

Reklama

"Nie bardzo wiem, o co ma pretensje. Ten apel miałby sens, jeśli sam Rokita byłby konsekwentny. Jeśli chce się naprawdę zostać tylko prywatną osobą, nie występuje się w programach rozrywkowych z politycznym podtekstem. Jeżeli zaś ktoś zszywa na oczach milionów widzów sztandar z wizerunkiem Tuska, to po coś to robi" - argumentuje Niesiołowski.

I dalej odbija piłeczkę Rokicie, wytykając mu, że nigdy nie zdystansował się od „skandalicznych, podłych ataków” swojej żony Nelli na Platformę. "Przecież mąż w jakimś stopniu odpowiada za żonę. Gdyby moja żona tak atakowała, to jakoś bym się do tego odniósł, powiedziałbym: przepraszam, pozew rozwodowy jest już w sądzie albo: mówiłem jej, żeby tego nie robiła" - wylicza Niesiołowski.

Liderów PO w sprawie Rokity broni też Julia Pietera. "Może ma on żal, ale nas pytania o jego przyszłość też stawiają w trudnej sytuacji. Prawdą jest też, że jego odejście było dla Platformy dużym problemem na starcie kampanii wyborczej" - mówi Pitera.