58-letni Michał Borowski jest szefem państwowej spółki Narodowe Centrum Sportu. Przed Euro 2012 przez jego ręce przejdą setki państwowych milionów, Borowski ma zbudować Stadion Narodowy, który będzie kosztował grubo ponad miliard.

Jak ustalił DZIENNIK w kilku oświadczeniach, które składał jako warszawski urzędnik, między 2003 a 2007 r., i które są dostępne na stronie internetowej urzędu miasta, Borowski kłamał. Choć grożą za to 3 lata więzienia - zataił swoją działalność w kilku szwedzkich spółkach. Minister sportu, Mirosław Drzewiecki, nie uważa wyjaśnienia tej sprawy za pilne: "Jestem w Ostródzie, dopiero kiedy wrócę wieczorem do Warszawy, przeczytam artykuł w DZIENNIKU i zastanowię się, co robić dalej" - mówił nam wczoraj.

Reklama

Ale inni politycy Platformy Obywatelskiej są zaniepokojeni. "Tej sprawie trzeba się koniecznie przyjrzeć" - uważa Zbigniew Chlebowski, szef klubu parlamentarnego PO. "Kwestię kłamstw Borowskiego w oświadczeniach majątkowych będzie musiał wyjaśnić minister sportu" - powiedział w Radiu ZET.

Julia Pitera, która w rządzie koordynuje walkę z korupcją, uważa z kolei, że oświadczeniami Borowskiego powinno się zająć CBA. "Człowiek, który jest tak mało przejrzysty jak pan Borowski, nie powinien zajmować się sztandarową polską inwestycją" - mówi Pitera. Z informacji DZIENNIKA wynika, że sprawą oświadczeń prezesa NCS interesuje się już Prokuratura Krajowa.

Reklama

Skąd tak zdecydowane reakcje? Ustaliliśmy, że już urzędując w Warszawie, Borowski był jednocześnie we władzach spółek Fastighesaktiebolaget Soderheim, Sodermalms Foretagsservice, Pastill, Mischa Borowski Konsult, Dom Borowski Arkitekter, Dom Arkitekter. Z kolei w spółce Forvaltningsbolaget Sodermalm Kommanditbolag był prokurentem i wspólnikiem.

To potencjalny konflikt interesów: Borowski był miejskim architektem, a co najmniej dwie z tych spółek prowadziły działalność architektoniczną. Już jako prezes Narodowego Centrum Sportu Borowski ukrył z kolei, że zarabiał w deweloperskiej firmie ze Sztokholmu.

Borowski twierdzi, że nie skłamał w oświadczeniach: "Polskie przepisy o oświadczeniach majątkowych są złe. Przez polskie prawo nie można zatrudnić w urzędach profesjonalistów" - powiedział DZIENNIKOWI.