"Z bólem uczestniczę w tej wielkiej lekcji, którą przeżywa naród. Jest bardzo bolesna, by nie powiedzieć tragiczna" - powiedział arcybiskup Gocłowski.

Suchej nitki nie zostawił na autorach opracowania - historykach IPN. "Ludzie, którzy tę publikację zrealizowali, stają się jakimiś bohaterami - według mnie negatywnymi, bo oni uderzają w człowieka, który zmienił w pewnym sensie świat, czy komuś się to podoba czy nie, czy ktoś go lubi, czy nie. Uważam, że jest to szkodliwe dla obrazu Polski" - stwierdził hierarcha.

Reklama

"Odbieram te wszystkie wypowiedzi, dyskusje, jako ochronę ubeków, którzy niszczyli ludzi. Ci ubecy stają się niemal bohaterami dnia i oni nadają kierunek myśleniu. Oficerów tych dzisiaj nikt nie krytykuje, przeciwnie - krytykuje się ofiary" - uważa duchowny.

Zdaniem abp. Gocłowskiego, książka jest atakiem na człowieka, który przyczynił się w ogromnej mierze do uzyskania wolności i suwerenności przez Polskę, ale też do zjednoczenia wschodniej i zachodniej Europy.

"Boję się, że młode pokolenie widząc, co starsze pokolenie robi z bohaterami, odwróci się od tego. Zamiast pogłębiać patriotyzm, przyczyniamy się do globalizacji społeczeństwa" - dodał.

Książka "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" ukaże się w poniedziałek. Główne tezy książki mówią o tym, że w początkach lat 70. Wałęsa był agentem SB o kryptonimie Bolek. Wałęsa zaprzecza zarzutom o współpracę.