Choć Palikot do skandali jest już przyzwyczajony, to pewnie nawet on nie przypuszczał, że udzielając w połowie maja wywiadu prasowego stanie się wrogiem publicznym numer jeden dla wielbicieli Radia Maryja. Słuchacze tej rozgłośni z furią zareagowali na słowa, że ojciec Rydzyk jest szatanem, który sieje nienawiść, a także złodziejem. I najlepiej zamknąć go na kilka lat w areszcie.
Po tym wywiadzie prokuratura została zasypana doniesieniami, których autorzy twierdzili, że zostały obrażone ich uczucia religijne. I żądali śledztwa przeciwko Palikotowi.
Prokuratura w Gdańsku odrzuciła wszystkie wnioski. Prokuratorzy nie dopatrzyli się "znamion przestępstwa" w słowach posła, a to dlatego, że o. Tadeusz Rydzyk nie jest obiektem czci religijnej, a siedziba Radia Maryja "miejscem przeznaczonym do publicznego wykonywania obrzędów religijnych".
Śledczy zbadali też, czy w wywiadzie Janusz Palikota nie pomówił lub nie znieważył dyrektora Radia Maryja. W bardzo szczególnych sytuacjach prokuratura może z urzędu wszcząć postępowanie w tego typu sprawach. Ale w tym przypadku również nie doszukali się niczego, co można by ścigać z urzędu. Jeśli więc ktoś czuje się pomówiony lub obrażony, to może wnieść prywatne oskarżenie.
Artykuł 196 Kodeksu karnego mówi, że kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Zgodnie z prawem, przestępstwo to może zatem dotyczyć tylko przedmiotu lub miejsca kultu, jak np. kościoła, ołtarza, krzyża czy obrazu. Z tego powodu prokuratury wiele razy odmawiały wszczęcia śledztwa w takich sprawach.