Rok temu pod koniec września w czasie kampanii wyborczej Tusk spędził na Wyspach weekend. Był to jego ogromny sukces. Tysiące Polaków chciało się z nim spotkać. Wszędzie, gdzie się pojawiał otaczały go tłumy. W czasie wizyty odwiedził m.in. małżeństwo z Białegostoku w ich angielskim mieszkaniu, a nawet zrobił zakupy w Tesco, w którym obsługiwała go polska kasjerka. I Tusk na Wyspach wygrał. Zdecydowana większość mieszkających tam Polaków zagłosowała na Platformę.
Już po zwycięstwie Tusk poleciał do Londynu jeszcze raz, żeby podziękować za poparcie. Dziś w stolicy Wielkiej Brytanii spędzi tylko kilka godzin. Przed południem spotka się z premierem Gordonem Brownem, a po południu w polskiej ambasadzie z przedstawicielami organizacji polonijnych i dziennikarzami. "Spotkanie nie będzie otwarte dla wszystkich. Zaprosiliśmy na nie ok. 100 osób" - informuje Robert Szaniawski, attache prasowy polskiej ambasady.
Wszystko wskazuje na to, że tym razem premier musi jednak przygotować się na trudne pytania. "Chcemy wiedzieć, czy mamy do czego w Polsce wracać. O rządowym projekcie <Masz PLan na powrót?> słyszymy już od jakiegoś czasu. Teraz chcemy poznać konkrety. Oczekujemy od premiera rozmowy, która mamy nadzieję będzie dłuższa niż ceremonia inauguracyjna rządowego programu" - mówi Jacek Winnicki ze stowarzyszenia Poland Street.
Maria, studentka, jedna z założycielek London Polish Society, organizacji zrzeszającej polskich studentów z londyńskich uczelni nie kryje rozczarowania rządem. "Obietnice premiera Tuska wydają się być bez pokrycia. Abolicja podatkowa? To nas nie dotyczy. My chcemy wiedzieć, że po powrocie do kraju będziemy mieć perspektywę rozwoju, znalezienia dobrej pracy i godziwego życia. My również zdecydowaliśmy o wygranej tego rządu. Tysiące studentów godzinami stały w kolejkach, żeby oddać swój głos" - nie kryje emocji.
Tak naprawdę wciąż nie wiadomo, ilu Polaków przez rok rządów PO zdecydowało się wrócić do kraju. Szef zespołu doradców strategicznych premiera Michał Boni w wywiadzie dla DZIENNIKA szacował, że to na razie około 30 tys. osób i fala powrotów dopiero się zaczyna. Michał Majchrzak, który od dwóch lat pracuje w Londynie jako grafik w agencji reklamowej, wracać na razie nie zamierza. "Moje plany nie zależą od tego, co powie i co obieca premier. My nie jesteśmy tu oderwani od tego, co się dzieje w Polsce. Dobrze wiemy, jak tam jest. A niewiele się zmieniło, poza tym, że z Sejmu zniknęła Samoobrona i LPR" - mówi Majchrzak.
Dla tych, którzy jednak myślą, by wrócić z emigracji rząd przygotował kampanię informacyjną. Dziś Tusk otworzy w Londynie portal Powroty.gov.pl. W serwisie znajdą się praktyczne informacje o tym, jak bezboleśnie przeżyć przeprowadzkę: jakie dokumenty są potrzebne, by przywieźć samochód, jak przenieść konto bankowe, jak przepisać dziecko z angielskiej do polskiej szkoły. Portalowi towarzyszy książka "Powrotnik", która będzie od dziś dostępna w ambasadzie w Londynie.
To Donald Tusk obiecywał Polakom mieszkającym w Wielkiej Brytanii:
• abolicję podatkową dla tych, którzy zarobili pieniądze na Wyspach przed 2005 r. (została wprowadzona)
• trzyletnie zwolnienie z PIT i składki rentowej dla rozpoczynających działalność gospodarczą
• w Polsce nie tylko ceny będą zachodnie, ale także zarobki
• Polska zamieni się w drugą Irlandię
• państwo ma dać wolność, jaką daje Wielka Brytania, a jakiej w Polsce jeszcze nie ma