Ziobro zbija wszystkie argumenty Millera, który został i w jego raporcie, i przez sąd zaliczony do tzw. grupy trzymającej władzę.
Miller podkreśla, że "prokuratura odrzuciła wszystkie zarzuty, sformułowane przez Ziobrę w tym raporcie. Opinie i wnioski Ziobry zostały tym samym zdyskwalifikowane". "Gdy odchodziłem z resortu, w tej sprawie przygotowywano zarzuty. Nie wiem, dlaczego je umorzono, mnie już w ministerstwie przecież od dawna nie ma" - odpowiada były szef resortu sprawiedliwości.
Zdaniem byłego premiera, że "wśród uchwał Sejmu znajduje się dokument, który powstał w wyniku jaskrawego naruszenia regulaminu i którego treści zostały zdyskwalifikowane postanowieniem Prokuratury Krajowej". "Prokuratorem krajowym jest teraz Marek Staszak. Miller, gdy był premierem, awansował go na stanowisko zastępcy prokuratora generalnego" - zbija ten argument Ziobro.
I podkreśla, że Miller może mieć pretensje jedynie do swoich partyjnych kolegów. "To lewica narzuciła sposób głosowania nad moim raportem, PiS było wtedy w opozycji. Jeśli były jakieś uchybienia, to wówczas powinny być nam wytknięte. A nie zostały" - dodaje.
Na koniec pyta: "Jeśli Miller nie był członkiem grupy trzymającej władzę, to dlaczego nie zawiadomił prokuratury o przestępstwie. Przecież wiedział o korupcyjnej propozycji złożonej Adamowi Michnikowi?".
Oprócz Leszka Millera tzw. "bandę czworga" tworzyli: Aleksandra Jakubowska, Robert Kwiatkowski i Włodzimierz Czarzasty. Wysłali oni do Agory Lwa Rywina, by zażądać od spółki 17,5 mln dol. za przygotowanie nowej umowy medialnej, korzystnej dla wydawcy "Gazety Wyborczej".