"Przed świętami <wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł> (fragment preambuły do konstytucji RP - red.) do robią zakupy i porządki. Istny Świąteczny Front Jedności Narodu" - pisze Senyszyn na swoim blogu w onet.pl.
Zdaniem posłanki SLD "na straży Świąt już od dawna stoi nie Kościół, ale handel żyjący z niewolników Bożenarodzeniowej tradycji". "Niczym pierwotni myśliwi, wyruszamy na świąteczne polowanie do marketów. A kiedy obładowani, niczym juczne wielbłądy, dobrniemy do domu, czekają już na nas porządki. Jesteśmy w pułapce. Nie mamy wyjścia. Bierzemy się do roboty, marząc, żeby było po świętach" - dodaje
"Na wigilijną wieczerzę i świąteczne biesiadowanie mieszkanie ma błyszczeć. Łącznie z domownikami. Starcza na krótko. Kuchnia, jeszcze przed pierwszą gwiazdką, spłynie krwią brutalnie zamordowanego karpia. Świeżo umyte okna zajdą parą. Uprane firanki i wyondulowane włosy przejdą smrodem spalonego tłuszczu" - pisze.
Wreszcie umordowani i uświnieni zasiadamy do stołu. Na trzy dni, bo polskie święta to Święta Stołu. Po trzydniówce, wykończeni jedzeniem, piciem i popuszczaniem pasa, przyrzekamy, że to ostatni raz. Złamiemy obietnicę za kilka miesięcy. Na Wielkanoc" - podkreśla.