Jacek Kurski zaznaczył jednak, że podobny precedens jest bardzo niebezpieczny. "Po raz pierwszy od 18 lat w rządzie ministrem została osoba, która przyznała się, że jest TW. W kraju, który się nie rozliczył jeszcze ze swoją przeszłością, uważam za zbyt ryzykowne takie wyawansowanie osoby, która przyznała się, że była tajnym współpracownikiem Służb Bezpieczeństwa" - mówił Kurski w Radiu ZET.

Reklama

Nie powiedział jednak ani jednego złego słowa o pracy, jaką wykonuje Boni. Wręcz przeciwnie. Chwalił go. "To jeden z niewielu pracowitych ministrów w tym rządzie. Nie kwestionuję w niczym jego kompetencji" - powiedział Kurski.

15 stycznia 2009 Boni został powołany na dwa urzędy: ministra-członka Rady Ministrów i przewodniczącego Komitetu Stałego Rady Ministrów. Do tej pory był szefem Zespołu Doradców Strategicznych premiera Donalda Tuska.

W 2007 roku Boni wydał publiczne oświadczenie. Napisał w nim, że w 1985 funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa za pomocą szantażu wymogli na nim podpisanie deklaracji współpracy. Oświadczył, że do podpisania tej deklaracji doszło po wielogodzinnej rewizji w jego domu, po groźbach ujawnienia jego zdrady małżeńskiej i zamknięcia trzyletniego dziecka w milicyjnej izbie dziecka.