Informacja o nagrodzie dla prezydenta zainteresowała wielu, ale posła Palikota szczególnie. "Dlaczego w kryzysie Lech Kaczyński przyznał sobie 50 tys. złotych premii?" - pytał Janusz Palikot przed siedzibą prezydenta. Poseł PO zwołał tam konferencję, by porozmawiać o finansach głowy państwa.

Reklama

Palikot pytał również, czy premie dostali także prezydenccy ministrowie. "Przypominam, że szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki, odchodząc z Orlenu, wziął ponad milion złotych odprawy" - wypomniał polityk PO.

>>> Orlen wypłaca Kownackiemu półtora miliona

Poseł odpowiedzi nie doczekał się, a DZIENNIK postanowił podrążyć sprawę

Szef kancelarii Piotr Kownacki nie odebrał od nas telefonu. Podobnie Michał Kamiński. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że ministrowie nie chcieli tego komentować, żeby nie wdawać się w dyskusję z Palikotem i żeby go nie uwiarygadniać.

Reklama

My zwróciliśmy się więc do biura prasowego Kancelarii Prezydenta z prośbą o odpowiedzi na pytania, m.in. o to, za co prezydent przyznał sobie premię, kto podpisał wniosek, oraz czy inni ministrowie też otrzymali takie nagrody. Po kilku godzinach kancelaria odpowiedziała.

"Informujemy, że zarzuty posła PO Janusza Palikota o rzekome <przyznanie sobie 50 tysięcy złotych> przez Prezydenta RP są nieprawdziwe. W zeszłym roku Prezydent otrzymał jednorazowe świadczenie za 35 lat pracy zawodowej, tzw. nagrodę jubileuszową. Jej przyznanie i wysokość reguluje ustawa o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe" - czytamy w przysłanej nam odpowiedzi.

Reklama

Ale ile dokładnie prezydent dostał, nie wiadomo, bo kancelaria nie odpowiedziała wprost na pytanie DZIENNIKA. Zgodnie z prawem urzędnik państwowy po 35 latach pracy może liczyć na nagrodę w wysokości 200 proc. miesięcznego wynagrodzenia. A pensja prezydenta w 2008 r. wynosiła ok. 24 tys. zł brutto.

Janusz Palikot nie może też darować prezydentowi, że nie chce mu wynająć willi w Klarsywie. Zapowiada w tej sprawie skargę do rzecznika praw obywatelskich.

O willi w Klarysewie stało się głośno, po tym jak okazało się, że prezes PiS pisał w niej nowy program partii. Prezydent Kaczyński tłumaczył, że rezydencję może wynająć każdy, tylko musi za to zapłacić. Jarosława Kaczyńskiego przebywanie w luksusowej willi kosztowało 35 tys. zł.

>>> Palikot gotów okupować willę prezydenta

Słynny prześmiewca nie omieszkał przy okazji napomknąć, że w Klarysewie odbywały się narady wodzów Układu Warszawskiego i że lubił tam też spędzać czas były gensek PZPR Edward Gierek.