Analizę przeprowadziły prestiżowe uczelnie: London School of Economics i dubliński Trinity College. Jeśli wierzyć sondażowi, aż 48,4 proc. poparcia otrzyma PO, wprowadzając 25 deputowanych, a 34,3 proc. zyska PiS, co pozwoli mu wysłać do Strasburga 17 przedstawicieli.

Reklama

>>>Sprawdź, kto najciężej pracuje w Brukseli

Reprezentacja SLD (5 posłów i 10,6 proc. głosów) i PSL (3 deputowanych i 6,8 proc. głosów) będą już o wiele skromniejsze. Swoich przedstawicieli nie wprowadzi do Parlamentu Europejskiego zarówno Samoobrona, jak i Partia Demokratyczna.

To oznaczałoby, że dwa lata od wyborów do Sejmu preferencje polityczne Polaków pozostają raczej stabilne. Ale zasadniczo odbiegają one od średniej europejskiej. Autorzy raportu twierdzą bowiem, że w przyszłym parlamencie siły lewicy i prawicy pozostaną zrównoważone (po ok. 41 proc. głosów). Co prawda największym ugrupowaniem ma być konserwatywna Europejska Partia Ludowa (co zwiększa szanse Jerzego Buzka na kierowanie europarlamentem), ale druga w kolejności, socjalistyczna PSE będzie mogła liczyć na poparcie mniejszych ugrupowań umiarkowanej lewicy.

Zaskakujący jest sukces nowego, relatywnie sceptycznego ugrupowania Unii na Rzecz Narodów Europy, do którego obok czeskiej ODS i brytyjskich konserwatystów zdecydowało się przystąpić także PiS. Ma ono łącznie zdobyć 58 mandatów i stać się czwartą siłą europarlamentu. Trzecim ugrupowaniem będą liberałowie.