Dziś warszawski sąd za zamkniętymi drzwiami przesłuchał obu polityków. Ani Kaczyński, ani Dorn przed i po sprawie nie wypowiadali się dla dziennikarzy; nie podali też sobie ręki.

Gdy proces ruszał w marcu, sąd utajnił całe postępowanie na wniosek pełnomocnika Jarosława Kaczyńskiego. Sędzia powołała się na groźbę ujawnienia "szczegółów życia rodzinnego" w jawnym procesie.

Reklama

>>>Dorn i Kaczyński bez podania ręki

Dorn chce, by sąd nakazał Kaczyńskiemu przeprosiny za "nieprawdziwe zarzuty dotyczące alimentacji". Dorn wnosi też, żeby sąd zasądził mu od pozwanego symboliczną złotówkę zadośćuczynienia oraz nakazał wpłatę 5 tys. zł dla organizacji wdów i sierot po poległych policjantach. Kaczyński odpowiada, że nigdy nie mówił, że Dorn nie płacił alimentów, a jedynie że wniósł o ich obniżenie.