Nitras starł się z jednym ze związkowców przed kamerami TVN24. "Rozmawiać? Chce pan ze mną rozmawiać, to proszę bardzo. Ale jak chce pan robić polityczną awanturę, to muszę pana wyprosić" - mówił poseł ostrym tonem.

Oskarżył robotników, że sami przyczyniają się ostrymi protestami do pogorszenia sytuacji. Kiedy związkowiec odciął się równie mocno, oskarżając rząd, że nic nie robi dla robotników, Nitras zmienił taktykę. Złagodził język, zmienił barwę głosu i zaczął przekonywać oponenta do rozmowy w cztery oczy - poza zasięgiem kamer. Ale ten chwyt też się nie udał, więc poseł po chwili powrócił do ostrego stanowczego tonu.

Reklama

"Znam Sławka Nitrasa od lat i toczę z nim polityczne boje. Jestem absolwentem tego samego wydziału i miałem tych samych profesorów. Przez moment byliśmy nawet w ramach jednej wspólnoty politycznej, gdy walczyliśmy o odwołanie prezydenta Szczecina Mariana Jurczyka. Sławek Nitras nie jest w stanie mnie zaskoczyć. To nie były emocje. Sławek zimna polityczna ryba" - mówi DZIENNIKOWI Joachim Brudziński z PiS. "Był taki moment kiedy uśmiechnął się ironicznie pod nosem, bo zrozumiał, że taktyka obrony przez atak nie przyniesie mu rezultatu. On ją stosuje często w TVN w rozmowach z innymi politykami. To taka cwaniacka zadziorność. Więc spróbował z innej strony."

>>>Sierpień '80 okupuje biuro poselskie Tuska

Co Brudziński sądzi o samej formule protestu i okupowaniu biur? "Chociaż sprawa dotyczy akurat moich przeciwników politycznych, a w Szczecinie nawet mojego wielokrotnego przeciwnika (Nitrasa), to nie wiem, czy najlepszą formułą jest okupowanie biur poselskich. Z drugiej strony trudno się dziwić ludziom, którzy oglądają w mediach przelukrowany obraz sytuacji w naszym kraju " - dodaje poseł PiS Joachim Brudziński.

Reklama

"Minister finansów Jacek Rostowski przekonywał nas, że jesteśmy oazą spokoju a krytyczne głosy opozycji są nieuzasadnione, po czym nagle wybuchła bomba w postaci raportu komisji Europejskiej, z którego wynika, że grozi nam wejście w strefę recesji. Z jednej strony mamy więc taki przekaz, prezentowany przy udziale części mediów, że nic nam nie grozi, a z drugiej mamy bankrutujące zakłady, upadające przedsiębiorstwa, co raz większy odsetek ludzi bezrobotnych. To skutkuje takim, a nie innym wymiarem tego protestu" - mówi Brudziński o akcji Sierpnia ’80. "Trudno się więc nie zgodzić z tymi, którzy w ten sposób chcą zwrócić uwagę rządu na problemy gospodarcze."