"Kampania wyborcza składa się na ogół z kilku - granych niezależnie od siebie - utworów. Każda partia forsuje własną muzykę, licząc na upodobanie do niej, poniekąd też na gusta głównie własnej publiczności" - pisze Palikot na swoim blogu na platformie onet.pl i dodaje. "Tegoroczną kampanię zaczął PiS z typowym dla siebie zamiłowaniem do kakofonii: uderzając mocno w klawisze nacjonalistyczne, populistyczne, ksenofobiczne. Pozornie bez sensu, skacząc z tematu na temat - stocznie, Palikot, korupcja, niemieckie zagrożenia - w celu wywołania bliskich im emocji: zawiści, agresji, niepokoju."
>>>Palikot: Towarzysz Kaczyński niech żyje!
Dalej poseł PO pisze: "Tak zaczyna się każdy utwór dysharmonijny. Stopniowo przechodząc w ukryty głębiej zamiar, PiS liczył na odpowiedź Platformy, a tu… cisza. Godne milczenie, nie licząc moich rachitycznych solówek, jest dla PiS-u zaskakujące, wybijające z rytmu, z planu kompozycji. Co teraz? Kolejne uderzenia, mocne akordy od Sasa do Lasa? Jakie jeszcze dźwięki mogą przyciągnąć publiczność? - głowią się spin doktorzy i politycy w PiS."
Palikot kończy tak: "Sondaże bowiem stoją w miejscu. PO gra ciszą, która jest istotą brzmienia pełnego harmonii. Niech wybrzmi pauza… Niech zauroczy nas spokój... PiS ulega dekompozycji, gdyż wbrew oczekiwaniom nikt mu nie odpowiada. Z awangardy staje się więc formą tańca św. Wita. Obłąkanym tańcem średniowiecza."