Logo Libertas, a w tle rozpoznawalny na całym świecie znak "Solidarności" - w taki sposób internetowi zwolennicy formacji Ganleya promują jego partię w Polsce. Sugestia ma być prosta: związek popiera Libertas.

Reklama

>>> Goryl Giertycha trzyma finanse Libertas

Nic bardziej mylnego, dlatego działacze opozycji antykomunistycznej już protestują. Janusz Onyszkiewicz wysłał list w tej sprawie do szefa "S" Janusza Śniadka."Nie mogę zgodzić się na to, aby jakakolwiek partia zawłaszczała ten znak" - denerwuje się europoseł. "Byłych liderów <Solidarności> nie ma w Libertas. Są w Partii Demokratycznej, PO czy PiS, ale nie tam. I nie jest to przypadek. Bo <S> była ruchem otwartym, proeuropejskim, który szanował różnice i różnorodność!"

Janusz Śniadek zapewnia, że zgody na wykorzystywanie logo <Solidarności> nikomu nie dawał. Co zamierza zrobić? Mówi, że to ewidentne nadużycie, ale bezradnie rozkłada ręce. Bo jak tłumaczy, nie ma jak z tym walczyć. "Nie chcę sprawy nagłaśniać, by nie robić reklamy niegodziwcom. Walcząc, zrobię im reklamę" - przyznaje. Podobnie uważa Krzysztof Woźniewski z działu prawnego Komisji Krajowej NSZZ "S", choć przypuszcza, że mogło dojść do naruszenia dóbr osobistych "Solidarności", a nawet do znieważenia związku.

Reklama

"Śniadek nie powinien rozkładać rąk! Powinien walczyć. Znak <Solidarności> jest przecież zastrzeżony" - mówi z kolei były współpracownik Wałęsy Jerzy Borowczak. I dodaje z oburzeniem: "Ja bym nie chciał być kojarzony z partią Libertas! To my w Sierpniu walczyliśmy m.in. o Unię Europejską. A Libertas chce się teraz pod to podczepić!".

>>> Libertas to coś nowego? Nie, to LPR 2.0

Polscy liderzy Libertas umywają ręce. Mówią, że nie odpowiadają za strony zwolenników swojej formacji. Chętnie się jednak na nie powołują. Na oficjalnej witrynie Libertas można znaleźć odnośniki do strony zwolenników Ganleya, proLibertas, która z logo "S" korzystała.

Reklama

Podczepienie się pod mit "Solidarności" wygląda na przemyślaną strategię, by wypromować partię Ganleya w Polsce. Dlatego też nieprzypadkowo postawiono na Lecha Wałęsę.

Zaproszenie byłego prezydenta na zjazd z punktu widzenia Libartas było strzałem w dziesiątkę. Były prezydent, chcąc nie chcąc, wypromował ich markę.

"Dzięki niemu cała opinia publiczna w Polsce dowiedziała się o Libertas i naszym programie. Nam to by zajęło pewnie parę tygodni. Wałęsie zajęło kilka dni. Wiele nam pomógł" - nie ukrywa satysfakcji polityk LPR Wojciech Wierzejski. Jego zdaniem Ganley będzie chciał nawiązać bliższą współpracę z Wałęsą. "Wydaje mi się, że Lech Wałęsa nie po raz ostatni miał kontakt z Ganleyem i z naszą formacją. Myślę, że będziemy jeszcze zaskoczeni w tej kampanii różnymi wydarzeniami" - mówi tajemniczo Wierzejski.

>>> Wałęsa: 50 tys. euro od Libertas? Mało

Nie jest odosobniony w swojej opinii. Były szef LPR Roman Giertych w wywiadzie dla DZIENNIKA mówi wprost, że Libertas to właściwe miejsce dla Wałęsy.