"Otóż to jest moja praca, żaden protest. Ja się z diagnozami tych ludzi i z tymi 80 proc., które nie będą głosować, zgadzam. Natomiast nie zgadzam się często z leczeniem niektórych grup. I tutaj - w tej grupie - mówiłem: <Ja mam inne leczenie i proponuję wam, zastanówcie się nad moim leczeniem>" - tak tłumaczy swój wyjazd do Rzymu Lech Wałęsa w RMF FM. "Próbuję wyprostować sprawę, próbuję służyć Europie" - dodał.

Reklama

>>> Libertas chce przygarnąć Lecha Walęsę

Nie zgadza się z zarzutem, że w ten sposób mógł wzmocnić eurosceptyków kierowanych przez irlandzkiego milionera Declana Ganleya. "To nie dajmy się. Doprowadziliśmy do tej sytuacji, że poniżej 20 procent na wybory idzie. Śmieszni jesteśmy z naszą demokracją. Nieskuteczni jesteśmy z naszą demokracją. Błędy robimy w naszej demokracji i ja próbuję to naprawić" - podkreślił.

A pieniądze". "Od ludowców poprzedniego dnia nie wziąłem pieniędzy (w Warszawie odbył się kongres Europejskiej Partii Ludowej - red.). Dlaczego? Dlatego, że popierać poprawnych politycznie to żadna sztuka. Natomiast widzi pan, ile muszę siły wnieść, by udowodnić, że warto, że należy, że trzeba widzieć, że trzeba się starać. Tu mnie dopiero kosztuje" - tłumaczy Lech Wałęsa. "Jeszcze raz powtarzam. Ja mam około 3 tysięcy na rękę pensji prezydenckiej. Płacę dziesięć razy więcej podatków niż dostaję w Polsce. O co wam chodzi? Biorę od tych, co mają" - dodał.

>>> Wałęsa: 50 tys. euro od Libertas? Mało

Nieoficjalnie mówi się, że Libertas zapłaciło Wałęsie 50 tys. euro. DZIENNIK zapytał go o to wczoraj. "Tak nisko mnie cenicie?" - zdziwił się były prezydent.