Wierzejski na swoim blogu w onet.pl opisuje historię, która miała się wydarzyć w 2002 r.: "Czarnecki zgłosił się z prośbą o wystawienie go przez LPR i jako zapłatę proponował… że zdradzi Macierewicza i nie zarejestruje mu listy we Wrocławiu. Otóż wówczas Macierewicz miał swój komitet Razem Polsce. Czarnecki wziął od niego pełnomocnictwa na Wrocław po to tylko, żeby je sprzedać komuś, kto chciałby wykończyć Macierewicza. My wtedy pogoniliśmy Czarneckiego. W głowach nam się nie mieściło, że można być tak cynicznym, zdradzieckim i sprzedajnym. Potem trafił do Samoobrony, w końcu dziś bryluje w PIS".

Reklama

>>> Czarnecki pozywa Wałęsę za potwarz

"Nic takiego nigdy nie miało miejsca. Nigdy nie byłem w posiadaniu pełnomocnitw wyborczych Antoniego Macierewicz" - mówi nam Czarnecki. Nie zamierza jednak pozywać Wojciecha Wierzejskiego, bo jego zdaniem taki proces reanimuje "politycznego nieboszczyka" jakim jest były lider LPR.

>>> "Trafiłem Wałęsę w słoneczny splot"


Tymczasem Wierzejski nie szczędzi Czarneckiemu epitetów: "Ideowo obły, bez kręgosłupa moralnego, bez jakichkolwiek poglądów politycznych, bez właściwości, typowa chorągiewka, kameleon, oddający się w służbę każdemu, kto da stanowisko, posadę, perspektywę dobrego zarobku" - pisze Wierzejski o Czarneckim