Bogumił Łoziński: Po udziale w kongresie antyeuropejskiej partii Libertas w Rzymie wszyscy pana krytykują. Po co to panu było?
Lech Wałęsa: To zależy, kto mnie krytykuje. Tacy jak Ryszard Czarnecki, skoczek, który nie walczył o wolną Polskę, a wszędzie tylko chce się załapać, to niech najpierw popatrzy na siebie. To zwykły cwaniak polityczny, a cwaniacy to mnie nie interesują.
Przed wyjazdem do Rzymu mówił pan, że będzie przekonywał członków Libertas do Unii Europejskiej. Udało się?
To bzdury, nie powiedziałem czegoś takiego. Mówiłem i mówię, że będę wszędzie tam, gdzie mnie zaproszą i będą szukać dobrych rozwiązań dla Europy. Zgodnie z tą koncepcją pojechałem na kongres Libertas.
>>> Czarnecki: Wałesa kasuje niezłe honoraria
I został pan wykorzystany do promowania tej partii.
Ja nie daje się wykorzystać. Jak ktoś się daje wykorzystywać, to naiwny jest. Ja nie zdradziłem Unii Europejskiej, w której pracuję. Przecież jestem w Radzie Mędrców. Nie zdradziłem, bo na scenie politycznej nie ma nic lepszego na dzisiaj. Powiedziałem im to, co należało powiedzieć. Że jest dla tej partii miejsce, bo ponad 80 proc. nie będzie brało udziału w wyborach, więc jak uda się im z tej grupy kogoś przekonać, to bardzo dobrze. Mogą szukać poparcia wśród 80 proc., które nie chce pójść na wybory.
Ale działacze Libertas przedstawiają pana obecność na ich kongresie jako poparcie dla ich partii i wprost mówią, że dzięki panu wzrosną ich szanse w eurowyborach.
Powiedziałem precyzyjnie i po raz setny powtórzę: jeśli chodzi o diagnozę Libertas, to się z nią zgadzam, lecz jeśli chodzi o leczenie, to się nie zgadzam.
Za udział w kongresie Libertas krytykuje pana także PO, która zawsze stała za panem murem.
Pan się dziwi, przecież każdy chce przetrwać. Poprawność polityczna mówi, aby nie atakować. A ja stosuję inną zasadę. Nawet jeśli fajnie mówisz, to i tak musisz być pilnowany. I tak z innej strony muszą cię pogonić, abyś wziął się do roboty. Ja coś takiego wyznaje. I tutaj nawet najlepsi, nawet idealni, potrzebują krytykowania, potrzebują uwag.
Czyli wzmocnienie Libertas jest potrzebne, aby był ktoś, kto przypilnuje Platformy?
Przekręca pan. Ja nikogo nie wzmacniam, ja tylko mówię: diagnoza dobra, ale leczenie złe. Powiedziałem im wprost: poprawcie metody, bo z takimi krzykaczami, jak tam byli, nie dostaniecie żadnego głosu.
Spodobał się panu założyciel Libertas, irlandzki milioner Declan Ganley, który doprowadził do zablokowania traktatu lizbońskiego?
To bardzo inteligentny facet. Ma pomysły. Oczywiście nie jest mu łatwo, bo startować na scenie politycznej, która jest już podzielona, wszystko poustawiane, jest niezmiernie ciężko. Dlatego trzeba czasem wybierać ze złej jakości, aby dojść do dobrej. Ja go rozumiem, bo niejedną rzecz organizowałem i wiem, że to nie jest łatwe.
Chwali pan człowieka, którego idee prowadzą do rozpadu Unii?
Powtarzam jeszcze raz, diagnoza Ganleya, że Unia jest za bardzo demokratyczna, że ma kiepskie programy i należy to poprawić, jest słuszna. Tyle że to tylko diagnoza, a teraz niech pokaże leczenie, jak będzie to robił i wtedy będzie miał poparcie lub nie. Ja na razie nie popieram, bo leczenia nie widzę.
Pana przemówienie w czasie kongresu zostało przerwane okrzykami "Bolek" i "zdrajca".
To było czterech, wynajętych, pijanych ludzi. Jedna kobieta krzyczała coś o stoczni. Krzyknęli sobie, ale bez argumentów. Komu oni przeszkadzali? Mnie? Przeszkadzali tej partii.
>>> Polacy w Rzymie do Wałęsy: Bolek i zdrajca
Nie było to dla pana przykre?
Jakie przykre? Przecież to są dzieci Cenckiewicza. Oni nic nie mieli do powiedzenia, stać ich tylko było na głupie wybryki. Zostali wyprowadzeni, wyrzuceni jak śmiecie. Pytanie, kto ich wynajął.
Wspomniany przez pana Czarnecki sugeruje na blogu, że za udział w kongresie Libertas wziął pan wysokie honorarium. Niektórzy mówią o 50 tys. euro.
Niech Czarnecki zauważy, że on ma trzy razy więcej pensji jak ja, były prezydent. Jak ja wywalczyłem Polskę, to on przyjechał kandydować i to raz z Samoobrony, raz z ZChN-u, a innym razem z zupełnie innej partii. To on ma fatalne podstawy i robi blogi za pieniądze, a nie ja.
Czyli pogłoski o honorarium są nieprawdziwe?
Zaraz, zaraz. Jaka nieprawda. Ja tylko zwracam uwagę, że niech sam zobaczy w swoim oku kłodę, a nie widzi ją u mnie.
Wziął pan 50 tys. euro za udział w tym kongresie czy nie?
Tak nisko mnie cenicie? Żarty pan sobie robi. Pan musi rok pracować na to, co ja zarobię za jeden wykład. Co za głupie pytanie. Ja mam pensji trzy tysiące złotych. To pan zauważ. Wszystkiego dobrego, do widzenia.