Posłanka Mucha jak Lora Croft Inne

Dlaczego na sesję zgodziła się posłanka, doktor ekonomii, która powtarzała jak mantrę, że nie da się zaszufladkować, tylko ze względu na swój wygląd? "Chciałam pokazać, że mam poczucie humoru i dystans do siebie" - tłumaczy Mucha w rozmowie z DZIENNIKIEM. "Po dwóch latach w Sejmie chyba widać mój dorobek parlamentarny" - podkreśla.

>>> Mucha dla DZIENNIKA: Czuję się dobrze w mundurze

Ale specjalista od kreowania wizerunku Eryk Mistewicz nie ma wątpliwości: to strategia, dzięki której posłanka chce zwrócić na siebie uwagę.

Z jej występami w mediach było ostatnio krucho, choć początki były imponujące. W lutym ubiegłego roku dziennikarze okrzyknęli ją "pierwszym cudem Tuska". "Bardzo uważała, żeby rozmowy nie toczyły się wokół błahostek" - wspomina dziennikarz TVN Jarosław Kuźniar.

Posłanka szybko trafiła do komisji, która miała przygotować regulacje dotyczące in vitro. Pojawiały się plotki, że to przyszła minister zdrowia. Potem zniknęła. W partii odsunięto ją od tematów zdrowotnych i in vitro.

Kilka tygodni temu pojawiła się w programie "Teraz My, dogrywka". Mówiła o stoczniach. "Była fenomenalnie przygotowana"- ocenia Andrzej Morozowski. Ale partii i taka aktywność Muchy się nie spodobała. "Kolega, który zaprasza dla nas gości, odebrał telefon od osoby z klubu prasowego PO. Przekonywano go, że Mucha nie zna się na temacie" - mówi Morozowski.

Teraz Joanna Mucha przyjęła ofertę sesji do pierwszego numeru pisma "Wprost Light". W wywiadzie posłanka odpowiada m.in na pytanie, czy romansuje z Jarosławem Gowinem. "Od początku chcieliśmy pozyskać Muchę, która wygrywa wszystkie rankingi na najatrakcyjniejszą posłankę" - mówi wicenaczelna "Wprost" Katarzyna Kozłowska. "Dzięki temu stacje telewizyjne znów będą mieć pewność, że warto ją zapraszać, bo przyciągnie widownię" - dodaje Mistewicz.