Jest jednym z lepiej ubranych posłów PiS. Okazuje się przy tym, że na swoje garnitury wcale nie wydaje fortuny. Kupuje ubrania w Stanach, bo jest oszczędny. Zarzucić można mu jednak to, że nie chodzi zbyt często w garniturach polskich.

Reklama

>>>Poseł PiS wysłany na praktyki do szkoły

Jak twierdzi sam poseł, nie przywiązuje znaczenia do marki, tylko do jakości. Kupuje to, co jest dostępne w jego rozmiarze i w rozsądnej cenie. Oznacza to, że zakupy robi najczęściej w outletach, bo jak mówi jest "jedynym żywicielem dość licznej rodziny".

Zignorował kiedyś garnitur Kenzo za 600 dolarów, bo był gładki, a on woli z fakturą i wybrał jego zdaniem ciekawszy za 200 dolarów. "Nie pijam zbyt wiele alkoholu, więc na urodziny czy imieniny zamiast butelki znajomi często przynoszą mi krawat" - mówi poseł w wywiadzie dla "Wprost Light"”.