Przedstawiciele organizacji żydowskich - którzy przyjechali na konferencję zwołaną przez Unię Europejską konferencji - domagali się od Polski, by ta zadeklarowała zwrot mienia zabitych w Holokauście polskich Żydów, którzy nie pozostawili spadkobierców. Chodzi nawet o kilka miliardów dolarów. Miałyby one trafić do funduszu pomocy ocalałym z Holokaustu.
>> Zwrot mienia żydowskiego wciąż w próżni
"Odpowiedziałem w bardzo zdecydowany sposób, że o tym nie może być mowy. Zgodnie z polskim prawem taka własność przechodzi na rzecz Skarbu Państwa. Jeśli traktowalibyśmy Żydów inaczej, byłaby to dyskryminacja pozostałych obywateli Rzeczypospolitej" - powiedział "Rzeczpospolitej" minister Władysław Bartoszewski.
Do największego sporu doszło podczas ustalania tzw. deklaracji praskiej, dokumentu końcowego konferencji. Strona żydowska chciała, żeby zawarty w niej został apel o zwrot "mienia bezspadkowego". Dzięki staraniom polskich negocjatorów w dokumencie ostatecznie przyjęto jednak, że taki zwrot może dotyczyć jedynie "niektórych krajów".
Po wprowadzeniu tych zastrzeżeń polska strona podpisała deklarację. Wielu przedstawicieli strony żydowskiej odebrało to jako akceptację takich roszczeń. "Polacy mają prawo uważać, że deklaracja nie dotyczy ich kraju. My mamy jednak nadzieję, że otwiera ona drogę do negocjacji na temat zwrotu własności" - powiedział Dawid Peleg, szef Światowej Żydowskiej Organizacji na rzecz Zwrotu Mienia.