Sławomir Siwek przyznaje w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że nie sprzeciwiał się, gdy telewizja publiczna podpisywała kontrakty z Hanną i Tomaszem Lisem. "Powiedziałem wtedy w czasie dyskusji zarządu, że pan Lis nigdy nie wycofał się ze swoich olbrzymich ambicji politycznych. Całe środowisko dziennikarskie przecież wie, że chciałby kandydować w wyborach prezydenckich. A zatem dla mnie jest politykiem, a nie dziennikarzem. Każdy ma do tego prawo - on też, ale trzeba się zdecydować. Więc nie widziałem żadnego powodu, aby z pieniędzy publicznej telewizji robić mu kampanię wyborczą" - mówi Siwek.

Reklama

Członek zarządu TVP, wymieniany obok Krzysztofa Czabańskiego jako kandydat na prezesa TVP, ma także zastrzeżenia do Hanny Lis. "Rozumiem i cenię lojalność rodzinną, ale nie można mylić ról i przed podjęciem decyzji programowych przed kolejnymi wydaniami "Wiadomości" konsultować wszystkiego z mężem" - ocenia Siwek.

Jak Siwek odnosi się do informacji o tym, że jest jednym z kandydatów do fotela prezesa TVP? "Po pierwsze, prezes Urbański jest prezesem i niech mu Bozia da zdrowie. Po drugie, ja się nie wybieram na to stanowisko" - zapewnił.