Wieczorek gubił się jednak w zeznaniach, zasłaniał niepamięcią i podawał sprzeczne informacje. Sąd musiał go kilka razy upominać.

Były esbek zarejestrował Zytę Gilowską jako tajnego współpracownika w marcu 1986 roku. "Moja decyzja była błędna. Przez lata miałem moralnego kaca z tego powodu" - tłumaczył się Wieczorek. Zrobił to, bo chciał pomóc przyjaciółce swojej żony. Jego zdaniem, bezpieka coś szykowała przeciw Zycie Gilowskiej, a zrobienie z jej donosiciela, roztaczało nad nią parasol ochronny. "Chciałem jej oszczędzić kłopotów. Nigdy bym nie przypuszczał, że zajdą takie zmiany w państwie. Gdybym wiedział, nigdy bym tego nie zrobił" - tłumaczył sądowi.

Sąd spytał, dlaczego źródło "Beata" - ponoć fikcyjne - funkcjonowało aż do 1990 roku? "Dokumenty po prostu leżały w szafie" - odpowiedział były agent SB. "Teczki TW Beaty traktowałem jako mało ważne" - dodał i zapewniał, że pod koniec lat 80. wnioskował o zniszczenie jej teczki jako nieprzydatnej.

Ostro zaprzeczył, jakoby wypłacał Gilowskiej pieniądze za informacje. Twierdził, że pobierał z funduszu operacyjnego drobne sumy jako rozliczenie wydatków na kawę i ciastka. Potem dodał, że te pieniądze "mogły mu także posłużyć do rozliczania nierejestrowanych lokali konspiracyjnych, które utrzymywała SB".





To jedna z niewielu rzeczy, które pamięta, bo najczęściej powtarzał: "Nie pamiętam". Zeznania esbeka były niespójne i pełne sprzeczności. Jest to szczególnie zadziwiające, gdy weźmie się pod uwagę, że Wieczorek był oficerem kontrwywiadu gospodarczego SB. Esbecy, którzy tam pracowali, musieli charakteryzować się świetną pamięcią.

Zyta Gilowska nie była jednak zadowolona z przebiegu procesu. "Trudno mówić o satysfakcji z tego, że była tu mówiona prawda. Gdyby było inaczej, byłabym przerażona, że świadkowie też kłamią. Nie umiem sobie tego wyobrazić" - powiedziała po rozprawie. Nie powoła swoich świadków, bo zna akta sprawy. "Walczyliśmy z tym łajdackim państwem, a dziś posługujemy się jego łajdackimi materiałami" - mówiła rozżalona.

W drugim dniu procesu będą zeznawać trzej następni świadkowie, także ze Służby Bezpieczeństwa.