Ministerstwo Spraw Zagranicznych umywa ręce, twierdząc, że sędziowie unijnego trybunału są niezawiśli i żadne działania rządu w tej sprawie nie są konieczne. Innego zdania jest były szef dyplomacji Stefan Meller, a także nawet sami posłowie rządzącej koalicji. "Rządy wspierają kandydatów na takie stanowiska" - mówi Meller. "Im więcej jest naszych ekspertów na wysokich stanowiskach, tym lepiej dla nas" - tłumaczy. Podobnego zdania jest poseł PiS Paweł Zalewski.
MSZ tymczasem twierdzi, że dyskusja jest bezprzedmiotowa, bo kandydatura prof. Makarczyka i tak nie może być brana pod uwagę. "Do 2009 r. trwa jego kadencja jako sędziego i nie może zostać prezesem" - tłumaczy rzecznik MSZ Andrzej Sadoś. Unię dziwi ta argumentacja. "Właśnie dlatego, że ma jeszcze trzy lata sędziowania, może być prezesem" - wyjaśnia DZIENNIKOWI nieporozumienie Ireneusz Kolowca, odpowiedzialny za kontakty trybunału z mediami.
Makarczyk 7 października podczas głosowania sędziów trybunału zmierzy się z obecnym prezesem, greckim sędzią Vasiliosem Skurisem. Czy rząd się jednak przełamie i zacznie wspierać kandydaturę Polaka? "W tej sprawie nie zapadły jeszcze żadne decyzje" - ucina dyskusję minister w Kancelarii Premiera Przemysław Gosiewski.