Ten pokój to tak naprawdę mała klitka o wymiarach dwa na trzy metry. Sofa pod jedną ścianą - tam siedziała posłanka w czasie tych brzemiennych w skutki rozmów, naprzeciwko fotel, na którym poseł Wojciech Mojzesowicz wieszał marynarkę i stoliczek na którym stał głośnik z ukrytym mikrofonem - w takiej scenerii rozgrywał się ten polityczny dramat.

"Zwykle nie zapraszam do swojego pokoju gości. To intymne miejsce. W tym wypadku zrobiłam jednak wyjątek" - powiedziała dziennikowi.pl Renata Beger.

I jak opowiada, posłowie, którzy przyszli ją namawiać do zmiany barw partyjnych w zamian za stanowisko, czuli się bardzo swobodnie."Właśnie dlatego Mojzesowicz zdjął marynarkę i został w samej koszuli" - dodaje posłanka.

W tym czasie działała już kamera, schowana w głośniku stojącym na małym stoliczku, tuż obok butelki z wodą mineralną.