Po północy placyk przed Sejmem zaczął pustoszeć. W ustawionych tam namiotach noc spędziło około dziesięciu osób. Reszta obiecała, że wróci rano i dalej będzie się domagać dymisji rządu w związku z ujawnieniem taśm "Begergate".
Policja uznała, że trwająca od popołudnia demonstracja jest nielegalna i złoży wniosek do sądu grodzkiego o ukaranie jej organizatorów. Przed Sejmem protestowali głównie członkowie młodzieżówek lewicowych oraz samorządowego porozumienia "Nasze Miasto".
Poza drobnymi incydentami - takimi jak próba zniszczenia transparentu przez starszego mężczyznę z biało-czerwoną opaską na ramieniu - demonstracja przebiegała spokojnie. Przez cały dzień pikietujących wspierali politycy różnych partii opozycyjnych. Późnym wieczorem nielicznych już demonstrantów spotkała niespodzianka - przyjechała do nich... Renata Beger. Podziękowała im za przyjście i zaapelowała o spokój.