Wygląda na to, że posłowie, równie często co w ławach sejmowych, będą spotykać się w sądzie. Pozwy cywilne przeciwko posłom PO i SLD będą z oskarżenia prywatnego - podkreśla Karol Karski z PiS. Czemu akurat tę drogę wybrało PiS? "Aby nie zajmować sprawą prokuratury" - wyjaśnia poseł.
A inny - Krzysztof Tchórzewski - mówi, że gdyby uznać rozmowę Adama Lipińskiego z Renatą Beger za korupcję, to za to samo powinien odpowiedzieć poseł Jan Rokita, który w latach 90. prowadził rozmowy o utworzeniu rządu Hanny Suchockiej.
Ale w "negocjacjach" Beger i Lipińskiego nie widzi nic niewłaściwego. "Poseł ma obowiązek realizować swój program, a w tym celu powinien dążyć do udziału we władzy; tak więc posłowie mają prawo przyjmować propozycje objęcia stanowisk w rządzie" - tłumaczy. To właśnie ten poseł reprezentował PiS w programie "Teraz my", w którym ujawniono "Begergate". Nie był wówczas taki hardy i pewny siebie. Nierzadko brakowało mu słów...
Jeden z liderów PO Bronisław Komorowski mówi, że w 1979 r. został skazany na więzienie na podstawie zeznań ubeków. Poczuli się obrażeni jego słowami, że "Polska nie jest krajem suwerennym".
"Dziś PiS chce ukarać mnie i innych polityków za coś równie oczywistego: że mamy do czynienia z faktem politycznej korupcji. Pewnie sędzia Andrzej Kryże (obecny wiceminister sprawiedliwości) już mnie nie będzie sądził, ale przyjmę wyrok jako dowód na to, że jednak te pomysły na IV RP w wydaniu PiS to nie moja bajka" - dodaje Komorowski.
Wcześniej sekretarz generalny SLD Grzegorz Napieralski zapowiedział, że jego partia pozwie przedstawicieli PiS. Bo, jak tłumaczył, on - jako zwykły obywatel - ma prawo zawiadomić prokuraturę, że - jego zdaniem - doszło do popełnienia przestępstwa korupcji.