Za przyjęciem wniosku o przerwanie posiedzenia Sejmu głosowali posłowie PiS, LPR, Samoobrony i Ruchu Ludowo-Narodowego. To właśnie politycy tych klubów mają w ciągu kilku najbliższych dni podpisać nową umowę koalicyjną.
Przerwanie obrad oznacza, że nie spełnią się marzenia Platformy Obywatelskiej i Sojuszu Lewicy Demokratycznej o wcześniejszych wyborach. Posłowie nie zagłosowali dziś za wnioskiem PO o samorozwiązaniu Sejmu. A po utworzeniu nowej rządowej koalicji wniosek taki nie będzie miał szans na uzyskanie większości.
W łeb pójdą też plany PO o utworzeniu antypisowskiego rządu z Janem Rokitą jako premierem. PO planowała utworzenie takiego gabinetu tylko po to, by podać go do dymisji i w ten sposób doprowadzić do nowych wyborów.
Tuż przed głosowaniem Bronisław Komorowski, jeden z liderów PO, grzmiał, że przerwanie obrad Sejmu to odłożenie debaty o kryzysie politycznym, w jakim znalazła się Polska. "To sposób na ukrywanie przez PiS korupcji politycznej" - krzyczał z mównicy sejmowej.