Dziennik.pl: Czym się dziś zajmują polskie służby specjalne? Coś Polsce zagraża?
Minister Zbigniew Wassermann: - Priorytetem jest sfera bezpieczeństwa energetycznego. Dostawy ropy i gazu są zmonopolizowane przez Rosję, która nie ukrywa, że ma ochotę na przejęcie przesyłu tych surowców, żeby w ten sposób prowadzić rozgrywki polityczne.
Druga sprawa to terroryzm. Znajdujemy się w strefie międzynarodowej walki z terroryzmem. Jesteśmy w Iraku i Afganistanie.
Po trzecie zagraża nam zorganizowana przestępczość - krajowa i zagraniczna. Ona, tak jak terroryzm, ma ogromne środki finansowe i dostęp do niebezpiecznych technologii.
Kolejne niebezpieczeństwo to przestępczość korupcyjna i gospodarcza tzw. białych kołnierzyków. Korupcyjna - popełniana przez urzędników, samorządowców, przedstawicieli władzy.
Do tego, jak się ostatnio okazało, mamy także problemy z nieszczelnością, wyciekami informacji niejawnych. To już poważny problem.
Mówi Pan, że Rosja ma ochotę na przejęcie przesyłów dostaw ropy i gazu. Jakie kroki podejmują Rosjanie?
- Przykładem jest to, co dzieje się w takich krajach, jak Ukraina, Białoruś albo Gruzja. Rosja nie ukrywa, że dostawy i cena ropy czy gazu zależą od spolegliwości politycznej tych krajów. Zadłużanie tych państw to metoda, by przejąć rurociągi i gazociągi. To niezwykle niebezpieczne.
A w Polsce?
- U nas dotyczy to rurociągu Brody-Płock-Gdańsk.
Nasze służby mają sygnały o zagrożeniu tego rurociągu ze strony Rosji?
- Tak. To jest tendencja, która nie zatrzymuje się nigdzie, zwłaszcza tam, gdzie polityczne interesy Rosji przemawiają za ofensywą. Więcej nie mogę powiedzieć.
Jakie jeszcze dziedziny są zagrożone przez obce wywiady?
- Sfera gospodarcza. Wywiady gospodarcze penetrują np. naszą sferę farmakologii. Ale nie tylko. To oczywiście dotyczy też całej sfery obronnej, zwłaszcza w czasie przebudowy naszych służb specjalnych.
Jak się chronimy przed tymi zagrożeniami?
- Istotą działania jest zdobywanie, przetwarzanie i analizowanie istotnych informacji. Bez tych informacji nie da się podejmować właściwych decyzji politycznych czy gospodarczych.
Są sygnały o zwiększonej aktywności obcych służb podczas likwidacji WSI? Pojawiły się np. próby werbowania negatywnie zweryfikowanych funkcjonariuszy WSI?
- Mogę tylko powiedzieć, że kontrwywiad ma pełne ręce roboty. Zaczyna skutecznie działać w szczególności na tzw. ścianie wschodniej, która dotychczas była zaniedbana.
Premier Kaczyński wspomniał, że dzięki służbom możliwe było twarde stanowisko Polski w UE, czyli weto. Co takiego wykryły służby?
- Zaczął skutecznie działać kontrwywiad zaniedbywany wcześniej na odcinku wschodnim. Potwierdzam: działania służb dostarczyły naszej dyplomacji i decydentom argumentów do postawienia weta. Dzięki służbom rząd dowiedział się, że argumenty przedstawiane przez Rosję są, delikatnie mówiąc, nieprzekonujące i łatwe i do obalenia. Służby dostarczyły istotnych informacji.
To prawda, że afera wokół importu przez Rosję polskiego mięsa była operacją rosyjskich służb specjalnych?
- Nasze służby i organy ścigania obaliły wersję Federacji Rosyjskiej, że Polacy sfałszowali dokumentację towaru. Powstaje pytanie: komu zależało na tym i kto najlepiej mógł to zrobić.
Rosyjskie służby specjalne?
- Sądzę, że dość łatwo. Takiej wersji nie można z góry wykluczyć.
Czy nasze służby zapobiegły ostatnio jakiemuś istotnemu zagrożeniu na terenie Polski?
- To, że jesteśmy członkiem międzynarodowego układu zwalczającego najpoważniejsze przestępstwa, profituje. Nasze służby wymieniają się informacjami z USA, Anglią, Niemcami. Otrzymujemy bardzo istotne informacje. Tak istotne, by neutralizować zagrożenie znacznie wcześniej.
Taka sytuacja dużego zagrożenia miała miejsce w ubiegłym roku. Podjęte przeze mnie działania koordynujące pozwoliły zapobiec w Polsce zagrożeniu.
O co chodzi? O zamach terrorystyczny?
- Tak, było to duże zagrożenie związane z terroryzmem. Więcej nie mogę powiedzieć.
Czy układ, o którym tyle mówią politycy PiS, rzeczywiście jest taki groźny?
- Jest nadal bardzo silny. Tych ludzi jest dużo, są świetnie zorganizowani w różnych stowarzyszeniach, firmach ochroniarskich. To taka quasi armia, quasi służby.
Dlaczego oni są groźni? Bo wciąż dysponują ogromną i niebezpieczną wiedzą. To czyni z nich ludzi, którzy kapitalnie dają sobie radę w gospodarce. Proszę zobaczyć, ilu wysokich rangą oficerów znajduje się przy najbogatszych Polakach. Ta wiedza i dokumenty, którymi mogą dysponować, dają im możliwość szantażowania, dyskredytowania w mediach, w polityce. Niektórzy z nich wciąż utrzymują kontakty z kolegami, którzy nadal pracują w służbach. Mają też kontakty z agenturą i potrafią stosować metody służb. I wreszcie: są tacy, którzy mają ścisłe związki ze światem polityki i światem zorganizowanej przestępczości.
To brzmi groźnie.
- Ale mówimy o prawdzie.
W jaki sposób, według Pana, ludzie układu zagrażają Polsce? Próbują przejąć najważniejsze sektory gospodarki, sektor paliwowy?
- To daleko idąca teza, ale nie pozbawiona racjonalności. Kiedy w sejmowej komisji ds. Orlenu zajmowałem się mafią paliwową, ciągle pojawiało się kilka nazwisk osób związanych ze służbami, które naprzemiennie pracowały w największych polskich i zagranicznych firmach paliwowych, Orlenie, Jamp;S, na najwyższych stanowiskach związanych z kontraktowaniem. To jest bardzo groźne.
Dużo jeszcze mamy w Polsce szaf Lesiaka? Wspomniał Pan o wynoszeniu dokumentów służb specjalnych. Ktoś je ma? Używa do szantażu?
- To bardzo poważny problem, zwłaszcza z okresu, kiedy służby były pozbawione kontroli. Tworzyły swój zamknięty świat, ale świat, który wpływał na decyzje polityczne, np. używając do tego mediów. Mając dokumenty, informacje, można szantażować, grozić. Mam wiedzę o tym, że nie wszystkie dokumenty WSI trafiły do IPN. Dokumenty dotyczące wojskowych sędziów i prokuratorów były schowane w jednostce wojskowej, razem z dokumentami zwykłych żołnierzy. Przecież one powinny być w IPN. To dowód na celowe działanie. Dużo niszczono, dużo wynoszono, dużo ukrywano.
To prawda, że gen. Dukaczewski nie przekazał do IPN, choć powinien, dokumentów na swój temat?
- Tak było w zakresie wielu dokumentów. IPN miał uwagi. Brałem udział w posiedzeniu Kolegium IPN, na którym ta sprawa nieprzekazywania dokumentów z WSI do IPN była rozpatrywana. Pomimo jego zapewnień sprawa nie jest zamknięta. Podjęliśmy odpowiednie kroki, by rozwiązać tę sytuację. Ale nie wszystkie dokumenty jeszcze znaleźliśmy.
Czy politycy są szantażowani przez ludzi układu?
- Przypadek Sekuły. Czy to nie jest dobry przykład takiej sytuacji?
A prokurator Regulski, który popełnił samobójstwo?
- To może być przykład klasycznego układu: związek ze światem polityki, związki ze służbami, z ośrodkiem wiedeńskim. Można powiedzieć, że pełnił rolę odwróconego prokuratora, wtedy kiedy umarzał sprawy, zamiast je prowadzić. Miał kontakty z ludźmi służb i ze światem zorganizowanej przestępczości, ale w jakim zakresie - to trzeba zweryfikować w śledztwie.
Czy mógł działać w służbach specjalnych lub był z nimi związany przed 1989 rokiem?
Pojawiła się też informacja, że był doradcą prawnym Solidarności. Inwigilował opozycję?
- Z racji funkcji nie mogę o tym mówić w ogóle albo tylko o rzeczach sprawdzonych. Myślę, że prokurator prowadzący śledztwo założył taką wersję. Nie twierdzę, że tak było, ale wydaje się to prawdopodobne. Nie sposób tego nie wyjaśnić.
Czy raport z likwidacji WSI lub sprawozdanie z rozmów z funkcjonariuszami WSI wstrząsną polską sceną polityczną?
- Zarówno sprawozdanie, jak i raport wstrząśnie opinią publiczną. Służby były w głębokiej patologii. Ale nie tylko. Pokaże postawy ludzkie ze świata mediów, polityki, nie tylko słabości, ale i zwykłą ludzką podłość. I jeszcze jedna ważna sprawa: pokaże obóz obrony WSI i dziennikarzy oraz polityków, którzy sprzeciwiali się likwidacji WSI. Ale o szczegółach będzie mógł mówić tylko prezydent.
Czy przy okazji likwidacji WSI odnaleziono jakieś nowe dokumenty na temat inwigilacji prawicy?
- Tak. Zasoby nie zostały wyczerpane. Różne dokumenty zostały powkładane w różne rozpracowania operacyjne. Odnalazła się notatka następcy Konstantego Miodowicza, który stwierdzał, że inwigilowanie prawicy to były działania niedopuszczalne.
Czy w końcu dowiemy się czegoś o tajnych kontach polskich polityków? Te konta w Szwajcarii istnieją naprawdę?
- Odpowiem nieco wymijająco: Konta polityków powinny być ujawnione. Polscy prokuratorzy nawiązali kontakt z prokuratorami w Szwajcarii. Tam jest czego szukać. To tylko kwestia procedury. Tam się tak chętnie lokuje pieniądze, dlatego że jest trudniejszy dostęp organów ścigania. Ale wedle zapowiedzi w niedługim czasie należy się spodziewać, że prokuratura będzie dowodami dysponowała.
O jakich politykach mówimy? Chodzi o znanych polityków? Ilu?
- To tak naprawdę pytanie do prokuratury i nie do publicznej odpowiedzi na teraz. Nie wolno tym, którzy będą mieli z tego tytułu problemy, ułatwiać sprawy. To nie jest ważne - ilu. Wane, że konta są i dotyczą także polityków. Prokuratura rozstrzygnie, czy będzie o tym informować publicznie.
Afera wokół importu mięsa, polityczna wojna o rurociągi i gaz, werbowanie byłych agentów WSI - minister ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann opowiada w wywiadzie dla dziennika.pl o intrygach obcych wywiadów w Polsce.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama