"Dla mnie to było szokujące. Ale ja w to w ogóle nie wierzę. W ogóle" - podkreśla Irena Lepper. Tłumaczy, że ma wspaniałą rodzinę i ufa mężowi. "Czytałam to w gazecie. To było nieprawdopodobne. Nie wierzę w takie bzdury" - ucina Irena Lepper.
Nie chce rozmawiać na temat partyjnych kolegów męża. Jak twierdzi, nie zna posła Stanisława Łyżwińskiego i nie przyjaźni się z innymi parlamentarzystami Samoobrony.
Oto pełny zapis rozmowy dziennika.pl z Ireną Lepper:
Dziennik.pl: Jak skomentuje pani oskarżenia pod adresem męża?
Irena Lepper: 30 lat jestem w małżeństwie i bardzo dobrze znam swojego męża. W ogóle nie biorę tego pod uwagę, bo to nieprawda. Ufam mężowi. A seks [z asystentką Łyżwińskiego] to bzdura. Dla mnie to było szokujące, ale ja w ogóle nie wierzę w tę historię. Mam wspaniałą rodzinę i chronimy swoją prywatność. Mamy trójkę wspaniałych, wykształconych dzieci. A to, co czytałam w gazecie, było dla mnie nieprawdopodobne. I nie wierzę w takie bzdury.
W ogóle nie dopuszcza pani takiej myśli?
Absolutnie!
Zna pani posła Łyżwińskiego?
Nie, nie znam. Nigdy nie przyjaźniłam się z żadnym posłem ani posłanką. Nikogo w życiu tu [w domu] nie przyjmowałam. Mam wspaniałe życie prywatne i nikim się nie interesowałam - czy to Beger, czy innymi. W ogóle. Kiedyś na mszy w Darłowie rączkę podałam. I tyle.