Sensacyjne wyznania byłej działaczki Samoobrony Anety Krawczyk w TVN zmieniają zupełnie obraz seksskandalu w Samoobronie. Bo to już nie jest sprawa moralności a - jeśli się potwierdzi - ciężkie przestępstwo.

Jeśli założyć, że przy obecnym poziomie medycyny sześciomiesięczny płód jest w stanie przeżyć samodzielnie poza organizmem matki, to za usiłowanie usunięcia takiej ciąży grozi do ośmiu lat więzienia - mówią prawnicy. Ale to w przypadku, gdy kobieta zgadza się na przerwanie ciąży. A w przypadku Anety Krawczyk takiej zgody ponoć nie było.

Reklama

Wszystko wskazuje więc na to, że tu należy zastosować ostrzejszy artykuł kodeksu karnego - mówią prawnicy. Bo jeśli Anety Krawczyk została do tego zmuszona, to kara wzrasta do 10 lat za kratkami. "I nie ma różnicy między tym, który namawiał do usunięcia ciąży, a tym, który bezpośrednio próbował to zrobić" - wyjaśnia adwokat Marian Hilarowicz. Kodeks dla obu przewiduje tę samą karę.

Aneta Krawczyk oświadczyła wczoraj, że asystent Łyżwińskiego próbował wywołać u niej poronienie, wstrzykując specjalny środek na skurcze. A poseł Łyżwiński miał namawiać ją do usunięcia ciąży. Na szczęście dziecko przeżyło, choć urodziło się jako wcześniak.

Reklama

Wcześniej Aneta Krawczyk zawiadomiła prokuraturę o popełnieniu przestępstwa - działacze partii mieli jej dać pracę w zamian za seks. Prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo, dziś była radna Samoobrony znów ma zeznawać. Ale prokuratorzy pewnie rozszerzą śledztwo o wątek próby usunięcia ciąży.