Powiernictwo Pruskie domaga się od Polski zwrotu poniemieckich majątków. Oficjalnie jego szef Rudi Pawelka twierdzi, że chodzi o zwykłą sprawiedliwość. Uspokaja, iż Polacy nie mają się czego obawiać, że nikt ich nie będzie wyrzucał na bruk z domów. Podkreśla, iż zależy mu na współpracy i pokojowym współżyciu obu narodów.
By nie słuchać ciągle komunałów kierowanych do polskich mediów, a dowiedzieć się, co naprawdę myśli zarząd Powiernictwa, "Fakt" zadzwonił do jego głównego ideologa. W rozmowie z Aleksandrem von Waldowem reporter podał się za brytyjskiego dziennikarza.
Ten stateczny pan, członek arystokratycznej rodziny von Waldow, ciepłym głosem dowodził, że jedna trzecia Polski nadal należy do Niemiec."Niemiecka Rzesza istnieje w granicach z 1937 r. Z punktu widzenia prawa międzynarodowego nic się nie zmieniło. Dotyczy to także terenów, które zajmuje obecnie Polska" - opowiadał.
Na uwagę, że Niemcy stracili swoje ziemie w wyniku wojny, którą sami wywołali, sędziwy arystokrata się oburzył. "Twierdzenie, jakoby Niemcy były przyczyną wojny, jest fałszem" - ripostował. Stwierdził, że to Polska rozpaliła pożogę wojenną. W jaki sposób? " Ogłosiła [w 1939 r.] generalną mobilizację. To tak, jakby w pojedynku toczonym między dwoma ludźmi Polak pierwszy wyciągnął broń" - odpowiadał. "Winą Niemca nie może być to, że strzelił szybciej".
Waldow przekonywał, że to nie Niemcy byli odpowiedzialni za wojnę, która ogarnęła cały świat, a Polsce przyniosła 6 milionów ofiar. "Taka była sytuacja polityczna" - tłumaczył. A choć potępił Hitlera za zbrodnie, to dość ciepło mówił o tym, że dyktator zamiast walki powinien wybrać mediacje polityczne.
To jednak jeszcze nie koniec. Zdaniem Waldowa, to Polacy są głównymi sprawcami zbrodni przeciw ludzkości. To oni wypędzili Niemców z ich domów, zabrali im gospodarstwa i fabryki. A teraz nie chcą ich oddać po dobroci. Ideolog Powiernictwa oświadczył, że Niemcy będą bardziej humanitarni od Polaków. "Nie zrobimy im tego, co oni nam zgotowali" - zakończył rozmowę.