Zanim jednak nauczyciele się rozeszli do domów, spotkali się z wicemarszałkiem Sejmu Wojciechem Olejniczakiem. Wręczyli mu petycję z postulatami, a wicemarszałek obiecał, że petycję przekaże wszystkim klubom parlamentarnym, Prezydium Sejmu i Konwentowi Seniorów. Nauczyciele domagają m.in. 7-procentowej podwyżki płac i przedłużenia do 2001 roku możliwości przechodzenia na wcześniejszą emeryturę.
Demonstrację zorganizowali pod hasłem: "Giertych musi odejść". Protestowali przeciwko "całej polityce edukacyjnej rządu", jak wyjaśnia Mirosława Chodubska, szefowa Związku Nauczycielstwa Polskiego z Dolnego Śląska.
W manifestacji brało udział - według organizatorów - ponad 11 tysięcy osób, a według policji - około 10 tysięcy.
Giertych nie wyszedł
Demonstranci najpierw ruszyli pod Kancelarię Premiera i złożyli petycję do premiera Jarosława Kaczyńskiego. Potem przeszli przed resort oświaty, a na koniec pod Sejm.
Na spotkanie z ministrem edukacji i wicepremierem nie mieli co liczyć. Roman Giertych już wcześniej zapowiadał, że nie wyjdzie do demonstrantów. To zdenerwowało związkowców. "Jest to wydarzenie bez precedensu. Minister nie chce rozmawiać z manifestującymi, traktuje nas jako wrogów, przed którymi muszą go bronić kordony policji i specjalne zasłony. Tego nigdy nie było" - oburzał się szef Związku Nauczycielstwa Polskiego i organizatora protestu, Sławomir Broniarz.
25 złotych za krzyki na ulicy?
Manifestację potępia wiceminister edukacji. Mirosław Orzechowski zarzuca ZNP, że związkowcy dostali po 25 złotych za udział w dzisiejszej manifestacji. Te zarzuty odpierał Broniarz. "Każdy terenowy oddział Związku mógł podjąć uchwałę, że za dojazd zapłaci z własnych pieniędzy nauczycielom" - ripostował prezes ZNP. "Trzeba mieć mentalność wiceministra Orzechowskiego, by zarzucać nauczycielom, że demonstrują dla 25 złotych" - dorzucił.
Nauczycielska manifestacja podgrzała również dyskusje polityków w porannych programach radiowych.
"To polityczny protest" - tak stawiał sprawę Przemysław Gosiewski, minister z Kancelarii Premiera, gość Polskiego Radia. "To polityczny protest przeciw politycznemu ministrowi" - odpowiadał mu Bronisław Komorowski (PO). Jeszcze dalej poszedł Wojciech Olejniczak (SLD). "Nauczyciele domagają się odejścia ekipy, która niszczy polską szkołę" - dorzucił.