SLD chce nam wmówić, że zabiła się przez ABW
Barbara Fedyszak-Radziejowska, socjolog
W sprawie Barbary Blidy najwyraźniej, zamiast czekać na fakty i informacje, już weszliśmy w fazę typową dla polskich mediów. Fazę walki o to, kto narzuci Polakom swój opis wydarzeń: SLD i jego sympatycy czy obóz rządzący. Jeśli z tą sprawą są w jakiś sposób powiązani inni politycy Sojuszu, to w oczywisty sposób zależy im na tym, by społeczeństwo zostało przekonane, że była minister popełniła samobójstwo pod presją rewizji ABW.
Tymczasem równie prawdopodobna jest interpretacja, że nie chciała stawić czoła trudnej dla siebie sytuacji. Można zawsze postawić pytanie, dlaczego Barbara Blida zataiła przed ABW fakt posiadania broni w łazience? To pytanie zostawiam otwarte.
Albo mamy do czynienia z dotknięciem przez wymiar sprawiedliwości osoby, która kiedyś była na świeczniku SLD, a jej śmierć była ucieczką od konsekwencji. Albo możemy zastosować inną interpretację, na której zależy prominentnym postaciom SLD (słyszałam wypowiedzi Leszka Millera), że samobójstwo było wynikiem tego, iż ABW posunęło się za daleko. Teraz toczy się walka o to, którą interpretację, niezależnie od faktów, uda się wmówić społeczeństwu. Szczególnie w tym pierwszym momencie. Później bowiem, gdy już dojdzie do wyjaśnienia faktów, wielu Polaków nie będzie pamiętało o sprawie, a w pamięci pozostaną jedynie emocje. Dlatego obie strony szczególnie mocno starają się o to, by Polacy uwierzyli w taki, a nie inny scenariusz.
Przypomnijmy sobie sprawę Sekuły, który niby popełnił samobójstwo, ale nie popełnił. Też był politykiem SLD i także jego śmierć zamknęła problem. Media biorą udział w pojedynku o to, w którą interpretację uwierzymy. Obok faktów używają perswazji wstępnej, która może zdominować informacje. Nie wiemy, jak jest, ale wiemy, co powinniśmy o tym myśleć. Dziś ścierają się dwie wersje: krzywdzonego SLD oraz wymiaru sprawiedliwości tropiącego korupcję. Albo więc uwierzymy w tę pierwszą, że spanikowana kobieta zabiła się z powodu rewizji (ten scenariusz wydaje mi się irracjonalny, ale przy odrobinie wysiłku politykom SLD uda się sprawić, by społeczeństwo przyjęło go jako prawdziwy). Czy w tę drugą, że to śledztwo stało się zagrożeniem, a wyjście samobójcze wydaje się niektórym postaciom łatwiejsze niż poniesienie odpowiedzialności.
W tej chwili widzę, że środowisko SLD ma przewagę nad innymi, a media przychylają się ku interpretacji polityków lewicy. Mam wrażenie, że ABW może przeprowadzać rewizję nawet u niewinnych osób. Roman Kluska jakoś się nie zastrzelił z powodu przeszukania w mieszkaniu. Jeśli śledztwo w sprawie korupcji kończy się samobójstwem wysoko postawionego polityka, to sprawa jest naprawdę poważna.
Tak jak media dziś i jutro zdefiniują tę sprawę, tak ona będzie funkcjonować w społecznej świadomości niezależnie od faktów.
Nie upolityczniajcie tej tragedii
Jarosław Gowin, senator PO
Na wyjaśnienie wszystkich okoliczności samobójstwa Barbary Blidy musimy poczekać. Dlatego nie można formułować tak zdecydowanych opinii, jak uczynił to na przykład Grzegorz Napieralski z SLD, który sugeruje, że była minister nie popełniła samobójstwa, a została zabita. To nadużycie.
Ferowanie takich opinii jest całkowicie przedwczesne. To, co mówi na ten temat sekretarz SLD, jest przejawem skrajnej nieodpowiedzialności. Skąpe wiadomości, jakie do nas docierają, pokazują, że ABW zachowało się nieprofesjonalnie i dotyczy to nie tylko konkretnych funkcjonariuszy, ale też zwierzchników, łącznie z ministrem Zbigniewem Wassermannem. Nie daje to jednak przesłanek do cytowanych wyżej insynuacji.
Przestrzegałbym rząd i opozycję przed wykorzystywaniem tej sprawy do celów politycznych. Śmierć Barbary Blidy - byłej minister i byłej posłanki - musi zostać szczególnie potraktowana przez organy państwowe. Sejm powinien zrobić wszystko, by tę sprawę wyjaśnić opinii publicznej. Myślę, że niepotrzebne jest powoływanie specjalnej komisji do naświetlenia tej sprawy. Istnieją odpowiednie procedury i organy, które mogą zbadać okoliczności samobójstwa Barbary Blidy, takie jak np. Sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych.
Na razie jesteśmy skazani na plotki krążące wśród posłów, na przykład o rzekomej ekipie filmowej towarzyszącej funkcjonariuszom ABW, która miałaby filmować kolejne spektakularne zatrzymanie. Jeśli tak, to odpowiedzialność moralna spadnie na obecny rząd. Jednak nie chciałbym brnąć dalej w takie domysły. Bez szczegółowego śledztwa prowadzonego przez niezależne organy nie można formułować przedwczesnych wniosków. Apeluję do polityków, by nie upolityczniali tej tragedii.
Apeluję o powściągliwość w politycznych komentarzach
Maciej Płażyński, b. marszałek Sejmu
Apelowałbym do polityków, którzy mówią o śmierci Barbary Blidy, żeby podchodzili do tej tragedii z ludzkim współczuciem, a nie czysto politycznym komentarzem. Obawiam się, że opozycja właśnie tak zaczyna rozgrywać to wydarzenie. A z wszelkimi ocenami powinniśmy poczekać. Mam świadomość, że sprawa jest oczywiście wygodna, żeby stawiać polityczne zarzuty, ale przecież nic jeszcze tak naprawdę nie wiadomo.
Sam nie jestem w stanie ocenić całego zajścia: nie wiem, jak mocne były zarzuty wobec Barbary Blidy. Nie mam też podstaw do oceny działania Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, bo nie znam szczegółów zdarzenia.
Sądzę, że Sejm skorzysta z przysługującego mu prawa i zażąda wyjaśnień od ABW. Może to zrobić Komisja ds. Służb Specjalnych, marszałek, prezydium Sejmu. Tragedia dotyczy przecież wieloletniej posłanki, byłej minister, więc z całą pewnością wszystkie fakty powinny być znane, a okoliczności zdarzenia wyjaśnione. Dopiero potem uzasadnione będą jakiekolwiek polityczne dywagacje. Mówienie dziś o tym, kto jest winny i czy ABW postępowało prawidłowo, jest nadużyciem. Żeby ferować takie wyroki, musimy poczekać, ale nie nastawiać się, że ktoś na pewno popełnił błąd. Ocenę zdążymy jeszcze wydać. Jeśli rzeczywiście okaże się, że gdzieś doszło do uchybień, przyjdzie czas na komentarze.
Tymczasem nie tylko niektórzy posłowie SLD, ale i PO, mówią rozstrzygająco, że ABW popełniła błędy. A tego przecież nie wiemy, bo w ogóle wiadomo bardzo mało. Wiemy, że Barbara Blida nie żyje i że rano przyszła do niej ABW. Zauważam nadmierną chęć grania w życiu politycznym wszystkim, nawet tragedią. Lepiej, żeby parlamentarzyści, a szczególnie koledzy klubowi Barbary Blidy byli bardziej powściągliwi w ocenach.
Powinni uczcić jej pamięć i wspominać jako miłą, energiczną kobietę. Ja sam darzyłem Barbarę Blidę sympatią, choć stała po przeciwnej niż ja stronie sceny politycznej. Była sympatyczną parlamentarzystką, zawsze miała swoje zdanie. Na pewno Leszek Miller, jako premier i szef Sojuszu, nie miał z nią łatwego życia.
Obserwatorzy sceny politycznej są zgodni - nie wolno wykorzystywać śmierci Barbary Blidy do rozgrywek politycznych. Tą sprawą powinna się zająć prokuratura i to ona powinna wyjaśnić przyczyny tragedii - piszą w "Fakcie".
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama