W październiku szef lubelskiej PO chce zorganizować w Warszawie kongres Ruchu Poparcia Palikota, czyli swoich zwolenników. Do tej pory poseł deklarował, że nie zamierza zakładać własnej partii, ale - dodawał - gdyby został do tego zmuszony, poparcie szacowałby nawet na kilkanaście procent.
W poniedziałek poseł poinformował PAP, że złożył już wniosek o rejestrację stowarzyszenia pod nazwą: Ruch Poparcia Palikota "Nowoczesna Polska".
"Na razie powstaje stowarzyszenie" - powiedział w poniedziałek Palikot. "Wszystko w rękach Donalda Tuska i zarządu krajowego PO. Moim pierwszym planem jest zmiana PO, a jeśli to się nie uda - odejście (z partii). Tusk ma format do tego, aby dokonać korekty" - powiedział, odnosząc się do postulowanych przez siebie zmian programowych w PO.
W niedzielę powiedział w TVN24, że jeśli "zmiana PO" w najbliższych miesiącach okaże się niemożliwa, będzie się w przyszłym roku zastanawiał nad własną formacją. Wśród kwestii, którymi - jego zdaniem - powinna się zająć PO, wymienił rozdział Kościoła od państwa, sprawę nadużywanie podsłuchów przez prokuraturę, parytety dla kobiet, nową ustawę aborcyjną, regulację związków partnerskich, wprowadzenie testamentu życia.
Zbudowanie własnej formacji politycznej przez Palikota, Niesiołowski nazwał w poniedziałek na konferencji prasowej "nierealna perspektywą". "Przestrzegam Janusza Palikota przez nieroztropnymi działaniami. W Polsce mamy cały cmentarz polityczny rożnych inicjatyw tego rodzaju, samozwańczych działań zapowiadanych przy szumie medialnym, które za chwilę się kończyły. To jest bardzo długa lista. Ja nie pamiętam - z niewielkimi wyjątkami - żeby jakakolwiek tego rodzaju inicjatywa budowania tak naprawdę mistyfikacji partii politycznej się udała" - powiedział Niesiołowski na konferencji prasowej w Sejmie.
"Zwracanie się dzisiaj do kolegów w takiej formie, że +jeżeli czegoś tam nie zrobicie, to założę własną partię+ jest niestosowne, osłabia Platformę. A skuteczność tego będzie żadna" - ocenił Niesiołowski. Jak dodał, jeśli Palikot przekroczy granicę działania w ramach Platformy, to "poniesie odpowiedzialność".
"Aby założyć partię nie wystarczy wyrazista osobowość lidera, tylko musi odpowiadać na realny problem społeczny. Nie widzę żadnego realnego problemu, na który ta partia miałaby odpowiedzieć. Jeszcze raz przestrzegam i proszę, żeby kolega Palikot tej inicjatywy nie rozwijał. Ona nam zaszkodzi, a jego zniszczy" - dodał wicemarszałek Sejmu.
Wiceszef PO Waldy Dzikowski powiedział PAP, że nie wyobraża sobie, żeby Palikot założył własną partię. "Janusz tyle razy deklarował, że kocha Platformę, że nie widzę takiej możliwości i takiego zagrożenia, aby zaprzestał tej miłości. Jego wypowiedzi są spowodowane może jakimś rozgoryczeniem, jest też sezon wakacyjny, może chciał zwrócić na siebie uwagę. Miłość Janusza do Platformy nie zmalała" - podkreślił.
"Platforma jest na tyle pojemna - jeśli chodzi o poglądy, są tu tak różne skrzydła, że na pewno w naszej partii jest miejsce dla Janusza Palikota, który nie musi tworzyć własnej partii. To bardzo ważny polityk Platformy" - dodał Dzikowski.
24 września sąd partyjny Platformy Obywatelskiej zajmie się wnioskiem o wykluczenie Janusza Palikota z PO. Wykluczenia Palikota domaga się europoseł Platformy Filip Kaczmarek, w związku z wypowiedziami dotyczącymi prezydenta Lecha Kaczyńskiego - m.in. o potrzebie zbadania, czy Kaczyński nie był pod wpływem alkoholu, gdy wchodził na pokład samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem.
Niesiołowski odniósł się też na konferencji prasowej do piątkowego wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który orzekł, że Niesiołowski nie musi przepraszać Jarosława Kaczyńskiego za sugestie o jego wpływie na wydanie książki "SB a Lech Wałęsa".
Polityk PO powiedział, że wyrok sądu jest dla niego w pełni satysfakcjonujący. "Myślę, że ten wyrok może być dla polityków PiS pewną refleksją także w obecnej sytuacji, że nie mogą uchodzić bezkarnie wypowiedzi o tym, że premier ma krew na rękach, że to była zbrodnia, że Katyń trwa. To także się może spotkać z pewną reakcją wymiaru sprawiedliwości. To nie jest tak, że polityk może mówić rzeczy zupełnie dowolne, nie ponosząc odpowiedzialności" - dodał polityk PO.
Komentarze (84)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeswój swemu, w tym czemuś co już nie stanowi autorytetu dla Polaków,
a sobie ... kolejny żart i to w wyjątkowo złym stylu.
Razwiedka najwyraźniej jest dobrze wyedukowana historycznie, bowiem zamierza powtórzyć w wersji soft manewr carskiej Ochrany z początku wieku. Otóż Ochrana w genialny sposób, zamiast uganiać się na ślepo za jakimiś rewolucjonistami, po prostu ich zorganizowała pod swoim dowództwem. Podzieliła na zwalczające się zaciekle i toczące zawzięte spory ideologiczne frakcje i partie, organizowała zamachy na pośledniejszych oficjeli, nawet na pomniejszych członków carskiej rodziny, po to , by uwiarygodnić przywódców owych frakcji, pobierających rozkazy i pieniądze od szefa owej Ochrany. Najwybitniejszy rewolucjonista Rosji, Jewno Azef , autor najzuchwalszych akcji terrorystycznych ( potem , oczywiście „zniknięty” z podręczników i ludzkiej pamięci), był od początku do końca na liście płac policji, a w końcu, jak towarzysze zaczęli cos niecoś kojarzyć, że coś mu to wszystko zbyt łatwo wychodzi, zwinął partyjna kasę i uciekł do Szwajcarii, gdzie dokonał żywota w naturalny sposób. Oczywiście, w życiu, jak to w życiu, czasem się cos nie uda, a to funkcjonariusze sąsiednich departamentów się pokłócili i nie skoordynowali działań, a to agenci się trochę za bardzo rozzuchwalili, no, bywa. Po nieudanym zamachu na premiera Stołypina, w którym zginęły wszakże jego córki szef Ochrany biegał po pałacu i krzyczał , ze to nie on, lecz socjaliści – rewolucjoniści kolegi pułkownika z sąsiedniego departamentu.
W podobny sposób sowieckie służby organizowały życie polityczne praktycznie wszystkich krajów demo ludowych, a i sporej części tzw. demokratycznych, używając agentów wpływu płatnych i bezpłatnych, czyli , poljeznych idiotów, jak ich ładnie określił Lenin. Zresztą agent wywiadu niemieckiego.
Tu chyba tkwi sekret tego, ze się ten carat jednak, mimo takiej genialnej taktyki, rozwalil- w koncu jednak masa krytyczna przekroczyla granice, poniżej której dało się to wszystko kontrolować. No i „inni szatani” byli tam czynni, czyli obce mocarstwo użyło tą rozbudowana agenturę, by Rosję rozwalić, bez wielkiej przesady, jej własnymi rękoma. Sciślej, rękoma swoich agentów przywiezionych w specjalnym wagonie ze Szwajcarii.
A dlaczego o tym piszę? Ano, bo żywcem i na chama podobna taktykę przyjęła razwiedka w Polsce, w obliczy nieuchronnego zużywania się „projektu PO”, czyli postępującej kompromitacji grupy młodych ambitnych i pazernych polityków , którym w pewnym momencie, kilka lat temu zaoferowano układ życia- wygraną w castingu na przyszłą partię rzadzącą , jako słup, wykonującą polecenia i realizującą interesy grupy decyzyjnej, pozostającej w cieniu, ale od jakiegoś czasu wręcz niecierpliwie zza tego cienia się wychylającej, bo jednak słabości natury ludzkiej są nie do przezwyciężenia. Wybrano, niczym w castingu na boysband trzech wysokich, przystojnych polityków, którzy pracowicie, zaczęli budować ten projekt. Co prawda, od czasu do czasu ukazują się wywiady generałów, a to Czempinskiego, a to Dukaczewskiego wprost sugerujące, ze tych tenorów było nie trzech, a czterech, tyle, że jeden skromnie zadowalał się rolą dyrygenta i to siedzącego w budce suflera, gdzie go zachwycone tłumy nie mogły podziwiać, wsłuchane w zachwycie w śpiew owych przystojnych słupów- tenorów.
Jak wspomniałem, postępiująca degrengolada, katastrofa finansów, prędzej, czy póżniej musza się skończyc przegrana i przejęciem władzy przez opozycję. Jak temu zaradzić? Bardzo prosto, należy tą opozycje stworzyć, by wygrała ta własciwa, a nie jakas oszołomska.
Już nie raz ten manewr ćwiczono, z dobrym skutkiem, ale , co podkreślam z nadzieją i optymizmem, równie często ten manewr zawodził. Śmiać mi się chciało, jak wyszło, że wszyscy NRDowscy opozycjoniści pracowali dla Stasi, od socjalistów po chadeków. I co? Ano wszyscy przegrali i zniknęli ze sceny, ich miejsce zajęły partie importowane z RFN. Manewr się nie udał, Stasi została wyeliminowana z gry. Niestety, był kraj, w którym te sztuczne partie- kukiełki nie przegrały, w którym służby nie zostały wyeliminowane, a przeciwnie, stały się potęgą medialna i biznesową, mają, odpowiednio największe medialne imperia, służby wojskowe swoje, służby cywilne- swoje. Niestety, ten kraj wciąż nie może się od nich uwolnić.
I nadal będzie miał z tym trudności, bo Projekt PO będzie powoli zastępowany projektem Palikot. Ponoć Palikot i Tusk spędzają razem więcej czasu, niż kiedykolwiek przedtem. Ciekawe, o czy sobie gwarzą. Im więcej sobie gwarzą, tym bardzie Palikot będzie się dystansował od PO, tym częściej Tusk będzie rzucał uwagi, że będzie namawiał kolegów od upomnienia niesfornego posła. Szczerze mówiąc, to ma szanse powodzenia. Zwłaszcza wobec pełnego przykrycia propagandowego Projektu przez owe razwiedkowe media, bo to warunek konieczny, bez tego nic nie wyjdzie. Ale, jak Bóg da, to i z owymi mediami też nie wyjdzie. Jak uczy historia, jednak się ta Ochrana- razwiedka posypała. Czasem jednak ta kurtyna w wyniku jakiegoś nieporozumienia, przypadku, spada z hukiem, a zza niej w chmurze pyłu i kurzu z głupimi minami wyglądają animatorzy z linkami w rękach. A publiczność zaczyna cos kojarzyć i nawet miotać przedmiotami w aktorów.
Problem z billingami Tuska
4 lutego premier zapewnił posłów z hazardowej komisji śledczej, że nie będzie problemów z przekazaniem billingów jego połączeń. – Bardzo chętnie bym panu dzisiaj udostępnił wszystkie moje billingi – mówił do śp. Zbigniewa Wassermanna (PiS), który żalił się, że komisja nie dysponuje tymi dowodami.
11 dni po tym przesłuchaniu szef Kancelarii Premiera w piśmie do prokuratury podał jednak tylko służbowe numery stacjonarne, z których korzysta Donald Tusk. „W aktach osobowych nie ma informacji o prywatnym numerze stacjonarnym i komórkowym” – tak Tomasz Arabski tłumaczył prokuraturze, dlaczego nie przesyła także numerów prywatnych szefa rządu. Z tych samych powodów Arabski odmówił podania telefonu domowego Sławomira Nowaka, byłego szefa gabinetu politycznego premiera.
"Arabski tłumaczył, że prywatnych numerów premiera nie ma w aktach"
– Istotnie nie otrzymaliśmy z Kancelarii Premiera informacji o tych numerach – potwierdza Jolanta Waś z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. – W związku z tym nie byliśmy w stanie przekazać komisji śledczej informacji, o których ustalenie się do nas zwróciła.
Waś dodaje, że śledczym nie udało się ustalić numerów Tuska i Nowaka w inny sposób. Prokuratura nie będzie już badać tego wątku, robiła to tylko na zlecenie komisji, która na początku sierpnia zakończyła prace.
Postawą Kancelarii Premiera jest oburzona Beata Kempa, posłanka PiS z komisji śledczej: – To wygląda na utrudnianie postępowania przez ministra Arabskiego. Ciężko uwierzyć, że szef Kancelarii Premiera nie zna prywatnych numerów Donalda Tuska. Zwłaszcza że panowie znają się prywatnie od lat.
Jej zdaniem brak wszystkich billingów Tuska i Nowaka sprawi, że bardzo trudno będzie wyjaśnić, czy i jak doszło do przecieku w sprawie afery hazardowej.
– Komisja podjęła uchwałę o tym, że powinno się ustalić numery telefonów. Uchwała ta powinna być zrealizowana – podkreśla poseł Bartosz Arłukowicz (Lewica). – Zamknięcie prac komisji przez przewodniczącego Mirosława Sekułę (PO) to uniemożliwia i po raz kolejny pokazuje, że celem prac komisji nie było ustalenie prawdy, tylko zamknięcie sprawy
– Jestem przekonany, że przeciek nastąpił. Lecz mam na myśli przeciek z CBA do „Rz”. Żadne dowody nie wskazują na to, by przeciek był z Kancelarii Premiera – mówi „Rz” poseł Jarosław Urbaniak (PO).
Arabski nie odbierał od nas telefonu. Nie odpowiedział też na pytania przesłane na piśmie.
Gdzie Przedmiot z Lublina, Wiesi13 i inni...? Co esbecja na to?
KTO "URZĄDZIŁ" NAM TAKĄ POLSKĘ
A już myślalam ,że to parcie na szkło, to inteligentna darmowa budowa popularności. Janusz miarkuj - nie niszcz się sam i innych!!!
gdzie jest granica w szambie?