"Ten list jasno pokazuje, że Jarosław Kaczyński przyznaje się, iż chciał w kampanii wyborczej oszukać Polaków. Z tego listu jasno wypływa przesłanie, że (Kaczyński) żałuje kampanii wyborczej, w której był lewicowy, przystojny, uprzejmy, pełen empatii, europejski, nowoczesny" - powiedział senator PO Mariusz Witczak podczas konferencji prasowej zatytułowanej "PiS jak PZPR". Sekundował mu rzecznik klubu parlamentarnego partii Donalda Tuska, Andrzej Halicki.
W liście opatrzonym datą 1 września 2010 roku, który wyciekł do internetu, Kaczyński zapewnił, że wszelkie informacje o jego "abdykacji" czy dymisji są nieprawdziwe. Pisał o konieczności uporania się "ze zjawiskiem nielojalności" w ugrupowaniu. "Członkowie klubu parlamentarnego PiS i inne osoby z naszej partii zajmujące eksponowane stanowiska muszą wybrać lojalność lub pójść własną drogą" - podkreślił szef PiS.
Witczak uważa, że Kaczyński wrócił do "bardzo agresywnej polityki", a grożąc, że będzie wyrzucał z partii, potwierdza, iż "nie jest demokratą". Zdaniem senatora, "PiS się sypie", bo - mówił - tzw. partyjni liberałowie uważali, że nowy kierunek będzie szansą dla tej partii. "Apelujemy, aby już nigdy więcej nie wierzyć Kaczyńskiemu, że stać go na jakiekolwiek przemiany" - powiedział Witczak.
Senator Platformy ocenił, że Kaczyński "chyba bardzo źle się czuje w Polsce", bo traktuje demokratycznie wybrany rząd "trochę jak władze okupacyjne". "Tak trochę czuje się mentalnie jak pod zaborami. Jest pytanie, czy nie rozpocznie jakiejś działalności konspiracyjnej. Myślę, że jest też bliski mentalnie do organizowania (...) napadów na pociągi, wysadzania mostów, ekspropriacji, które były typowe dla Powstania Styczniowego, albo działalności Piłsudskiego - przypomnę chociażby napad na pociąg pod Bezdanami" - powiedział Witczak.
Ocenił, że Jarosław Kaczyński zapomniał, iż żyjemy w Polsce demokratycznej. "Niech przedstawi mądrą ofertę dla Polaków. Jeżeli ona zostanie zaakceptowana, to na pewno ma szansę zostać wybranym. Ale jak widać woli politykę anachroniczną i agresywną" - dodał Witczak.
Rzecznik klubu parlamentarnego PO Andrzej Halicki mówił zaś, że Kaczyński "w gruncie rzeczy powtarza działania pierwszych sekretarzy (PZPR)". Z listu prezesa PiS - dodał Halicki - można wywieść m.in., że wybory, które PiS przegrywa, to "przypadkowy wynik, bo przypadkowe jest społeczeństwo", podczas gdy rzeczywistość odzwierciedlają (korzystne dla PiS) sondaże zamówione przez tę partię.
Halicki odniósł się też do doniesień medialnych, że PiS chce, aby z ich list w wyborach samorządowych startowali związkowcy z "Solidarności" (o czym napisała poniedziałkowa "Polska. The Times"). Zdaniem Halickiego to działanie "całkowicie niezgodne z ideałami Sierpnia".
"Istotą porozumień sierpniowych było wyprowadzenie partii z zakładu pracy. Dziś PiS - chociaż już wszyscy widzą gołym okiem, że +Solidarność+ działa jak przybudówka partyjna - bez żenady, bez owijania w bawełnę namawia do tego, aby instalować swoje przyczółki w zakładach pracy, a związkowców formalnie związać ze swoim sztabem wyborczym i namawiać do kandydowania w wyborach samorządowych. To jest dokładnie to, co robiła PZPR w czasach PRL" - powiedział rzecznik klubu PO.