"Chcę pokazać wyborcom, że byłem i jestem uczciwym człowiekiem i że dobro publiczne zawsze było dla mnie wartością nadrzędną. Poniosłem dużą odpowiedzialność polityczną i tak powinno być zawsze w życiu publicznym" - dodał.

Powiedział, że afera hazardowa uratowała mu życie, gdyż jako szef klubu PO z pewnością poleciałby do Smoleńska. "Na pewno poleciałbym z prezydentem. Poleciał Grzegorz Dolniak, który był moim pierwszym zastępcą" - powiedział. Teraz "inaczej patrzę na całe moje życie. Zacząłem wierzyć w przeznaczenie. Ale też wróciłem do normalności, znalazłem czas dla mojej rodziny, najbliższych i dla siebie. Wreszcie odnalazłem na nowo Pana Boga" - stwierdził.

Reklama

"Znaczna część minionego roku to w jakimś sensie było dla mnie piekło, nawet nie czyściec. Komentatorzy i część polityków skazali mnie, zanim poznali prawdę i zanim zacząłem się bronić. Ale też tragedia smoleńska była takim przeżyciem, że popatrzyłem na to bardzo filozoficznie" - podkreśla Zbigniew Chlebowski.