Poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza", która napisała o sprawie, cytuje jednego z wielkopolskich starostów pełniącego swoją funkcję dzięki wsparciu ludowców. "Na spotkaniu powiatowego koła partii dowiedzieliśmy się, że powinniśmy podpisać weksle (...) Mówiono, że to nie przymus, ale sprawdzian, czy zależy nam na losach PSL. Odczytaliśmy to tak: kto się nie zgodzi, może stracić stanowisko, a jego współpracownicy nie znajdą się na listach wyborczych" - mówi działacz.

Reklama

Kierzkowska powiedziała dziennikarzom w Sejmie, że nie ma takiej zależności jak podpisanie weksla za dobre miejsce na liście. Zwróciła uwagę, że listy do wyborów samorządowych zostały już zaakceptowane przez regionalne konwencje Stronnictwa.

"Poręczenie wekslowe odbywa się na zasadzie absolutnej dobrowolności i nie ma nic wspólnego z wyborami samorządowymi, prócz tego, że mogą być one zabezpieczeniem kredytu na kampanię" - zaznaczyła polityk Kierzkowska.

Według niej działacze PSL dość spontanicznie podpisują weksle, identyfikując się w ten sposób z PSL. Kierzkowska nie potrafiła powiedzieć, na jaką sumę opierają zebrane już poręczenia, zaznaczyła jednak, że niektóre z regionalnych organizacji zebrały ich już sporo.

Jej zdaniem każdy oferuje podpisanie weksla na takim poziomie, na jakim jest go stać, a wymieniana przez "GW" suma 20 tys. wynika z ograniczenia ustawowego.

Zgodnie z ustawą o partiach politycznych w ciągu roku osoba fizyczna może łącznie wpłacić na konto partii lub Fundusz Wyborczy 15-krotność minimalnego wynagrodzenia za pracę, czyli w 2010 r. łącznie 19 tys. 755 zł. Na tę sumę może także opiewać zobowiązanie poręczyciela.



Reklama

"Jeżeli stać mnie na 5 tysięcy, to podpisuje zobowiązanie do 5 tys., ale są i tacy, którzy mają potrzebę udzielenia poparcia także w wyższej kwocie; wysokość jest dobrowolna" - zaznaczyła Kierzkowska.

Jak podkreśliła, cała sprawa wynika z niedobrej sytuacji finansowej PSL. Stronnictwo ma wpłacić do Skarbu Państwa 18 mln zł w związku z uprawomocnieniem się wyroku dotyczącego nieprawidłowości przy finansowaniu kampanii wyborczej w 2001 r.

Sprawa była pokłosiem błędu popełnionego przez ugrupowanie w czasie kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi w 2001 roku. Komitet wyborczy PSL zebrał wówczas na potrzeby kampanii 9,4 mln zł; jednak środki były gromadzone nie na specjalnym koncie wyborczym, a na rachunku partyjnym.

W związku z tym błędem PKW odrzuciła w 2001 r. sprawozdanie komitetu wyborczego Stronnictwa. Komisja zwróciła się też do sądu o orzeczenie przepadku na rzecz Skarbu Państwa pieniędzy pozyskanych z naruszeniem przepisów ordynacji wyborczej. Sąd nakazał PSL-owi zapłacić.

Stronnictwo zwróciło się do ministra finansów Jacka Rostowskiego o rozłożenie należności na raty; chcą ją spłacać co kwartał przez najbliższe 10 lat oraz umorzenie odsetek. Jednocześnie wystąpiło ze skargą do TK. Kierzkowska zapewniła, że kredyt na tegoroczną kampanię będzie spłacony przez partie bez wykorzystywania poręczeń wekslowych.

Partią, która żądała podpisywania weksli od swoich działaczy była Samoobrona. Przed wyborami parlamentarnymi w 2005 r. ugrupowanie Andrzeja Leppera uzależniało możliwość kandydowania od podpisania umowy. W zamian za zgodę na wykorzystanie w kampanii wyborczej symbolu związku zawodowego Samoobrona, kandydaci zobowiązywali się w niej do zapłacenia na jego rzecz 552 tys. zł w przypadku opuszczenia klubu Samoobrony. Prawne zabezpieczenie wierzytelności stanowił weksel in blanco. W 2008 r. sąd uznał te umowy za nieważne.