"Mieszkam u siebie w domu, tam gdzie do tej pory, i bardzo się tam dobrze czuję" - poinformował prezydent. Jak dodał, nie śpieszy mu się do pałaców. "Może to niektórych strasznie podnieca, ale mnie naprawdę i moją rodzinę najmniej" - podkreślił.

Reklama

Komorowski powiedział, że planuje z rodziną przeniesienie się do Belwederu "na górę", tak żeby cały dół Pałacu Belwederskiego mógł służyć funkcjom publicznym. "Jeżeli ma się do wyboru miejsce bardzo ładne i tylko trochę ładne, to się zawsze wybiera bardzo ładne. Dla mnie Belweder jest bardzo ładnym miejscem, sympatycznym, jasnym i z piękną historią" - tłumaczył prezydent swoją decyzję zamieszkania w tym miejscu.

Odnosząc się do Pałacu Prezydenckiego przy Krakowskim Przedmieściu powiedział, że tam pracuje, a chce mieszkać w Belwederze. "Ja się wyraźnie nie śpieszę do hektarów pałacowych" - zaznaczył.

Komorowski pytany o swoich współpracowników podkreślił, że ma taki plan polityczny, żeby w jego otoczeniu były osoby, które "mogą znajdować wspólny język z konkretnymi segmentami sympatii politycznych". Jak argumentował, doradza mu już prof. Tomasz Nałęcz, który jest kojarzony z lewicą, będzie miał także w swoim otoczeniu "kogoś z ruchu ludowego" i - jak zaznaczył - "trzyma też miejsce" w swojej Kancelarii dla kogoś, kto ma swoje sympatie w kręgach radykalnej prawicy, także PiS-owskiej.

Pytany, czy nadal wyciąga rękę do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego odparł: "Nie chodzę z wyciągniętą ręką". Ale - jak zaznaczył - "nie szuka też awantury". "Mam nadzieję, że pan Jarosław Kaczyński otrząśnie się z takich niedobrych myśli i niedobrych różnych działań, i że kiedyś zacznie myśleć w kategoriach interesu państwa" - przyznał Komorowski.

Dodał też, że czeka, aż prezes PiS zmieni zdanie i będzie chciał współpracować z nim na Forum Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Prezydent zastrzegł jednak: "Można budować współpracę z Jarosławem Kaczyńskim albo bez niego. Można i tak się stanie".