Ziobro był pytany przez posłów o operację "Cele". Według doniesień medialnych rozpoczęła się ona jesienią 2006 r. i mogły być w jej trakcie stosowane podsłuchy telefonów komórkowych niektórych dziennikarzy. Operacja miała rozpocząć się po informacjach, że szykowany jest zamach na Ziobrę i skierowana przeciwko niemu medialna prowokacja.

Reklama

Ziobro przyznał, że jako prokurator generalny był wielokrotnie przedmiotem gróźb karalnych "o różnym charakterze". Mówił, że grożono mu przez telefon - m.in. tym, że zostanie zastrzelony. Podkreślił, że składał zeznania w tej sprawie w prokuraturze w Zielonej Górze i może zeznawać na ten temat na posiedzeniu niejawnym.

Świadek dopytywany czy w tej sprawie zbierano bilingi i zakładano podsłuchy, odpowiedział: "W związku z zagrożeniem, które było skierowane do mnie (...) i było podstawą prowadzonego postępowania, nie był podsłuchiwany żaden dziennikarz ani wedle mojej wiedzy wobec żadnego dziennikarza nie pobierano bilingów" - dodał.

Ziobro powiedział też, że ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński co 2-3 tygodnie informował go - ale nie szczegółowo - o operacjach specjalnych prowadzonych przez Biuro. Powtórzył ponadto zeznania z marca, gdy mówił, że po nieudanej akcji CBA w resorcie rolnictwa w piątek 6 lipca 2007 r., 8 lipca rozmawiał na ten temat z Januszem Kaczmarkiem. Ówczesny szef MSWiA miał oczekiwać od Ziobry zapewnienia, że "jego (Kaczmarka) w tej sprawie nie ma". Ziobro stwierdził przed komisją, że się nie zgodził na to. B. minister sprawiedliwości powiedział w środę, że nie wyklucza zawiadomienia prokuratury, iż Kaczmarek nakłaniał go do składania fałszywych zeznań i groził mu.

Podczas posiedzenia doszło do scysji między posłem PiS Arkadiuszem Mularczykiem a ekspertami komisji. Mularczyk powiedział m.in., że świadkowie "atakujący rząd PiS" są łagodniej traktowani przez komisję i jej ekspertów.

Część ekspertów podkreśliła, że czuje się obrażona wypowiedzią posła. "To nie po raz pierwszy, gdy nas pan obraża" - uznała Magdalena Bielowicka. "Nadużywanie języka polskiego wobec doradców może mnie zainspirować do pozwu o naruszenie dóbr osobistych" - dodał Andrzej Jóźwiak. Mularczyk przeprosił ekspertów i powiedział, że nie chciał ich obrazić.