Graś powiedział w Radiu ZET powiedział, że Kwiatkowski nie ustrzegł się "błędu", "niepotrzebnej wpadki". Ocenił jednak - zastrzegając, że to jego osobista opinia - że cała sprawa "nie skończy się dymisją".
"Minister Kwiatkowski na pewno będzie miał trudną rozmowę z premierem, premierowi ta cała sytuacja się nie podoba i nie podobała" - podkreślił rzecznik rządu. Zdaniem Grasia do tej rozmowy może dojść jeszcze we wtorek, przy okazji posiedzenia Rady Ministrów.
Ocenił, że cała sprawa to "nauczka i przestroga" dla Kwiatkowskiego i innych polityków, iż "są pewne granice takiego medialnego funkcjonowania, bo można za błędy w tej medialnej komunikacji czasem zbyt drogo zapłacić".
Graś dodał, że rozumie intencje ministra sprawiedliwości, który "chciał się pochwalić" pracą Instytutu Ekspertyz Sądowych. "Ale niestety nie ustrzegł się przy tym - on, bądź organizatorzy tego pokazu - błędu" - mówił.
W piątek w Instytucie Ekspertyz Sądowych minister i dziennikarze wysłuchali nagrania z samolotowego rejestratora: rozmowy wieży w Mińsku z - jak to określono - "nie naszym" samolotem oraz szumu w kabinie pilotów. Później sam Kwiatkowski wysłuchał w słuchawkach kilkusekundowego nagrania. Zarejestrowały go mikrofony telewizyjne, a w mediach pojawiły się informacje, że nagranie było zbieżne z fragmentami, które zawierały stenogramy z nagrań czarnych skrzynek polskiego Tupolewa, który rozbił się 10 kwietnia pod Smoleńskiem.
Sam minister wyjaśniał, że nagrania, które odsłuchał, nie stanowiły materiału dowodowego objętego śledztwem w sprawie katastrofy smoleńskiej, a były tylko standardowymi próbkami z kabiny pilotów.
Graś nawiązał też do stanowiska prowadzącej śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która zwróciła się do Instytutu Ekspertyz Sądowych o wyjaśnienia, bo - jak argumentowała - nie wyraziła zgody na odsłuchiwanie zapisów z czarnych skrzynek Tupolewa. Graś zaznaczył, że ten materiał i tak nie jest tajny, bo stenogram z rozmów zarejestrowanych przez czarne skrzynki został upubliczniony. "Wszyscy się z nim mieliśmy okazję zapoznać, wszyscy czytaliśmy" - mówił.
Sprawę określił jako "niezręczność, niepotrzebną wpadkę". "Mam nadzieję, że minister Kwiatkowskim wyciągnie z tego wnioski" - dodał Graś.
Rzecznik rządu powiedział, że ma nadzieję, iż prokuratura "z równą werwą i zapałem, z jakim zabrała się za sprawę Kwiatkowskiego, zabierze się za przecieki" materiałów ze śledztw do mediów. "Są tygodniki i dzienniki, które wyspecjalizowały się w tym, że publikują zeznania świadków, że publikują dokumenty, że powołują się na materiały tajne ze śledztwa. I co w tej sprawie robi prokuratura?" - pytał. Dodał, że oczekuje "konferencji prokuratury, która nam powie, co w sprawie przecieków".