Wiceprezes PiS Beata Szydło przytaczała na środowej konferencji prasowej w Sejmie fragmenty expose Tuska wygłoszonego w listopadzie 2007 roku. Przypominała, że szef rządu zapewniał, że naczelną zasadą polityki finansowej jego gabinetu będzie obniżenie podatków i innych danin publicznych. Tymczasem - zwracała uwagę - w tym roku postanowiono podwyższyć VAT, obniżona zostanie przy tym wysokość zasiłku pogrzebowego.
Posłanka PiS uważa też, że PO jest niekonsekwentna w odniesieniu do ich własnej idei "taniego państwa". Podkreślała, że Tusk mówił, iż chciałby wrócić do idei władzy skromnej, tymczasem z projektu budżetu na 2011 rok wynika, że wzrosną wydatki na Kancelarię Prezydenta i KRRiT.
Kolejna sprawą, w której zdaniem PiS Tusk sprzeniewierzył się własnym obietnicom, jest redukcja deficytu budżetowego. "Państwo, które żyje na kredyt nie będzie dla obywateli godne zaufania" - przypominała słowa premiera wiceszefowa PiS. Zestawiła to z danymi dotyczącymi długu publicznego, który w 2007 roku wynosił 529 mld zł, w 2008 r. 600 mld zł, w 2009 r. 684 mld zł, a w 2010 r. 783 mld zł.
Szydło krytykowała też działania rządu w odniesieniu do samorządów. Zaznaczyła, że planowana zmiana ustawy o BGK spowoduje centralizację finansów władz lokalnych. Jej zdaniem na samorząd zrzucono również odpowiedzialność za oddłużenie służby zdrowia i obciążono je kosztami podwyżek dla nauczycieli.
Posłanka przypominała też, że szef rządu obiecywał przeznaczenie części przychodów z prywatyzacji na Fundusz Rezerwy Demograficznej. Tymczasem - dodała - z rezerwy tej zabrano w tym roku 7,5 mld zł na łatanie dziury w budżecie.
Szydło nie podobają się również plany prywatyzacji PKO BP, PZU, Lotosu, które określiła mianem wyprzedaży "sreber rodowych". Zestawiła też wypowiedź premiera, który mówił "musimy zapewnić wzrost płac pracownikom sektora publicznego" z zamorzeniem płac budżetówki i jednoczesnym przyznaniu sporych nagród dla pracowników spółki "PL 2012".
Rzecznik rządu Paweł Graś odnosząc się do zarzutów stawianych przez PiS stwierdził, że to "kolejny dowód na to, że PiS odrywa się od naszej rzeczywistości". "Trzeba dużo złej woli, by nie zauważyć, że wyborcze plany zostały zweryfikowane przez światowy kryzys gospodarczy" - powiedział PAP Graś. Jego zdaniem PiS próbuje przykryć atakiem na rząd swoje wewnętrzne problemy i podziały.