We wtorek Sąd Okręgowy w Warszawie nie uwzględnił wniosku Kalisza, by odrzucić pozew bez badania go merytorycznie, gdyż do tej cywilnej sprawy nie uchylono jego immunitetu poselskiego. Decyzja sądu jest nieprawomocna; adwokatka Kalisza zapowiada odwołanie do Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
W pozwie o ochronę dóbr osobistych obecny europoseł PiS żąda od Kalisza przeprosin w TVN, "Superstacji" i w "Rzeczpospolitej" oraz wpłaty 30 tys. na rzecz stowarzyszenia Katon za wypowiedzi posła Lewicy dla mediów z 2008 r.
Sąd uznał, że w tym przypadku immunitet nie przysługuje, powołując się na zapis prawa, że taka ochrona prawna obejmuje "inną działalność związaną nieodłącznie ze sprawowaniem mandatu". Sędzia Anna Falkiewicz-Kluj podkreśliła, że wypowiedź Kalisza nie mieści się w ramach tej "innej działalności", bo musi ona dotyczyć "działań stricte na forum parlamentu, wprost związanych z funkcją posła". Tymczasem w tej sprawie Kalisz nie wypowiadał się w kwestiach istotnych dla parlamentu, lecz przedstawił tylko "swą osobistą opinię" - oceniła sędzia.
"Nie wszystkie wypowiedzi posłów są ich wypowiedziami właśnie jako posłów" - uznała sędzia. Według niej trzeba rozgraniczyć, gdy dana osoba wypowiada się jako poseł od sytuacji, gdy występuje w mediach jako reprezentant swojej partii lub np. jako prawnik. Sędzia dodała, że immunitet jest czymś wyjątkowym i nie można interpretować go rozszerzająco.
Mec. Marta Szymanek, pełnomocnik nieobecnego Kalisza, odwoła się, bo - jak powiedziała dziennikarzom - są rozbieżne poglądy sądów w całej kwestii. Także Ziobry nie było w sądzie.
Z orzecznictwa Sądu Najwyższego wynika, że w sprawach cywilnych ochrona immunitetu przysługuje, gdy wykonując mandat, informuje się opinię publiczną o swej pracy parlamentarzysty lub o pracy organu Izby, w którym się zasiada.
Kalisz mówił wcześniej w sądzie, że na sejmowym korytarzu pytał tylko, czy działanie Ziobry "wyczerpuje znamiona przestępstwa", odpowiadając na pytania dziennikarzy jako szef sejmowej komisji sprawiedliwości i poseł opozycji. Podkreślał, że ta wypowiedź wiązała się z jego obowiązkami parlamentarzysty, do których należy "ocena działań konstytucyjnych ministrów" i branie udziału w debacie publicznej. Dodał, że nie wypowiadał się z pobudek osobistych, choć krytykuje powoda jako ministra i prawnika. Według Kalisza, zawiezienie akt J. Kaczyńskiemu "miało element czysto polityczny".
Ziobro twierdził, że immunitet nie może mieć zastosowania w tej sprawie. Mówił PAP, że on sam ma proces wytoczony mu także za wypowiedź na korytarzu Sejmu przez Grzegorza Schetynę, a sądy uznają, że takiej wypowiedzi nie obejmuje ochrona immunitetu. "Jeżeli standardy prawne mają być jednakowe, to pan Kalisz także nie może liczyć na ochronę immunitetu" - dodał. Podkreślił, że jego działanie nie miało charakteru politycznego, bo akta śledztwa paliwowego trafiły do prezesa PiS - członka prezydenckiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
Ziobro chciał też wytoczyć Kaliszowi proces karny za jego słowa, ale Sejm w kwietniu br. odmówił uchylenia jego immunitetu. "On stchórzył, chowając się za immunitetem, a ja się za nim nie chowałem" - dodał europoseł.
Prokuratura Okręgowa w Płocku na początku 2009 r. postawiła Ziobrze zarzut przekroczenia uprawnień i ujawnienia tajemnicy służbowej. W listopadzie 2009 r. śledztwo umorzono z braku danych dostatecznie uzasadniających przestępstwo. Dotyczyło ono ujawnienia na przełomie 2005 i 2006 r. J. Kaczyńskiemu, jako osobie nieuprawnionej, materiałów z postępowania w sprawie mafii paliwowej. Prokuratura chciała stawiać zarzut także prok. Wojciechowi Miłoszewskiemu, który na polecenie Ziobry - ówczesnego ministra sprawiedliwości - zgodził się zapoznać szefa PiS z aktami śledztwa. Prokuratorski sąd dyscyplinarny nie zgodził się jednak na uchylenie jego immunitetu.
"Ta sprawa od początku do końca była wielką hucpą i politycznym śledztwem, które nie miało żadnych podstaw prawnych" - tak Ziobro komentował umorzenie śledztwa. W 2008 r. sam zrzekł się immunitetu, co umożliwiło postawienie mu prokuratorskiego zarzutu. Ziobro złożył sądowi postanowienie prokuratury o umorzeniu tego śledztwa, jak i późniejszą decyzję sądu, który zmienił podstawę umorzenia - z braku danych uzasadniających popełnienie przestępstwa na "brak cech przestępstwa".