"Idea Pawlaka w rzeczywistości sprowadzałaby się do sytuacji, w której starosta, czy burmistrz, itp. , wybrany do Senatu RP dzieliłby swój czas między samorząd a Warszawę - ale ani tu, ani tu nie mógłby w praktyce pracować na pełny etat. Byłoby go trochę tu i trochę tu, byłby zawieszony między swoim samorządem, a Warszawą i faktycznie nigdzie rzetelnie nie wywiązywałby się ze swoich obowiązków. Byłoby to takie: ani pies ani wydra - coś na kształt świdra" - krytykuje eurodeputowany PiS na swoim blogu.
Jego zdaniem pomysł PSL nie służy "wpuszczeniu świeżej wody do stawu". "Służy on utrwaleniu miejscowych koterii i sitw, które uzyskałyby teraz dodatkowy parasol, rozpostarty nad nimi w stolicy kraju" - dodaje.
Polityk zaznacza jednocześnie, że pomysł PSL nie ma szans na realizację. "I Bogu dzięki. PSL wyskoczył z tym jak Filip z Konopi - i na wyskoku się skończy" - podsumowuje eurodeputowany.