Zdaniem eksperta piątkowa rozmowa telefoniczna prezydentów Rosji i Polski, Dmitrija Miedwiediewa i Bronisława Komorowskiego, stawia kropkę w dyskusji na temat raportu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) dotyczącego katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem.
Opinię niewymienionego z nazwiska eksperta mającego związek z badaniem okoliczności tej tragedii przytoczyła w sobotę agencja ITAR-TASS.
"Z raportem (MAK) trudno polemizować. Kropka została postawiona wczoraj. Wszystkie pytania strona polska na pewno zdoła wyjaśnić w toku dochodzenia, które prowadzą organy śledcze" - zacytowała rosyjska agencja słowa swojego rozmówcy.
Inny anonimowy ekspert przytoczony przez ITAR-TASS podkreślił z kolei, że MAK przekazał Polsce "absolutnie wszystkie dokumenty i materiały" w sprawie katastrofy Tupolewa. Niektórych - zaznaczył - nawet nie skopiował.
"Jestem zdziwiony postępowaniem MAK i rosyjskiej komisji rządowej. Przekazały one stronie polskiej wszystko, co było można. Niekiedy nawet nie robiąc kopii. Dotyczy to - na przykład - kart SIM, a także czegoś jeszcze" - oświadczył rozmówca agencji.
Miedwiediew i Komorowski omówili w piątek wieczorem przez telefon aktualne problemy stosunków rosyjsko-polskich, w tym dalsze wspólne działania w badaniu katastrofy smoleńskiej. Poinformowała o tym służba prasowa Kremla, według której do rozmowy prezydentów doszło z inicjatywy strony polskiej. Kancelaria Prezydenta RP potwierdziła PAP, że do rozmowy prezydentów doszło i "dotyczyła ona różnic w ocenie raportu MAK".
"Szefowie państw wymienili poglądy w związku z publikacją raportu końcowego Komisji Technicznej Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego na temat przyczyn katastrofy w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku, a także przedyskutowali dalsze wspólne działania w badaniu jej okoliczności" - przekazała kremlowska służba prasowa.
Podała również, że "potwierdzono plany przeprowadzenia wspólnych uroczystości żałobnych, poświęconych rocznicy tej tragedii".
Dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta Joanna Trzaska-Wieczorek powiedziała PAP, że prezydenci rozmawiali m.in. "o perspektywie wspólnych obchodów i ich ewentualnych scenariuszach".
"Strona rosyjska wyraziła gotowość współorganizowania obchodów" - dodała. Jak zaznaczyła, prezydent Komorowski podtrzymał "otwartość w tej sprawie, natomiast uzależnia to od ostatecznej woli rodzin" ofiar katastrofy smoleńskiej.
Służba prasowa Kremla poinformowała ponadto, że "w toku rozmowy wyrażono wzajemną wolę kontynuowania konstruktywnego dialogu w duchu zasad uzgodnionych podczas wizyty prezydenta Rosji w Polsce 6 grudnia 2010 roku".
Natomiast w sobotę służba prasowa rządu Rosji poinformowała, że rosyjska Komisja Państwowa do wyjaśnienia przyczyn katastrofy polskiego Tu-154M zakończyła prace. Komisja ta została utworzona bezpośrednio po katastrofie przez prezydenta Dmitrija Miedwiediewa. Jej pracami kierował premier Władimir Putin.
Swój raport końcowy w sprawie katastrofy smoleńskiej MAK ogłosił w minioną środę. Według MAK, winę za katastrofę Tupolewa ponosi strona polska. Do bezpośrednich przyczyn katastrofy MAK zaliczył m.in. zejście maszyny znacznie poniżej minimalnej wysokości odejścia na drugi krąg (100 m) i niezareagowanie na ostrzeżenia systemu TAWS. MAK uznał też, że obecność dowódcy Sił Powietrznych RP generała Andrzeja Błasika w kabinie pilotów aż do momentu zderzenia samolotu z ziemią wywierała presję psychologiczną na dowódcę samolotu, kapitana Arkadiusza Protasiuka. MAK podał również, że we krwi Błasika stwierdzono 0,6 promila alkoholu.
Żadne z wytkniętych w raporcie uchybień nie obciąża strony rosyjskiej. Strona polska się z tym nie zgadza. Jej zdaniem, odpowiedzialność za katastrofę ponoszą też kontrolerzy lotów z lotniska w Smoleńsku.
Komentarze (125)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeZwierzę nie przeżyło"
STANOWCZO DORADZAM WIECEJ TEKSTOW POD TAKIMI TYTULAMI!
TO NIEWATPLIWIE PODNIESIE POZIOM "dZIENNIKA" DO POZIOMU "sUPER eKSPRESU" I wASZA GAZETA ZYSKA ZASIEG OGOLNOSWIATOWY!
A nad tytulem radze umiescic stosowne motto (wzorem "Trybuny Ludu"), a mianowicie:
"Proletariusze umyslowi wszystkich krajow - laczcie sie!"
Zwierzę nie przeżyło"
STANOWCZO DORADZAM WIECEJ TEKSTOW POD TAKIMI TYTULAMI!
TO NIEWATPLIWIE PODNIESIE POZIOM "dZIENNIKA" DO POZIOMU "sUPER eKSPRESU" I wASZA GAZETA ZYSKA ZASIEG OGOLNOSWIATOWY!
A nad tytulem radze umiescic stosowne motto (wzorem "Trybuny Ludu"), a mianowicie:
"Proletariusze umyslowi wszystkich krajow - laczcie sie!"
Kiedyś przeczytałem taki wpis!
Co reprezentuje PiS? Pomyśl o takiej sytuacji: siedzisz na kiblu, spodnie opuszczone, właśnie się wypróżniłeś, żaden komfort bo śmierdzi, jesteś znudzony. I jeszcze się okazuje, że skończył się papier. I teraz siedzisz tak z głupią miną, nie wiesz co zrobić, ogólnie sytuacja beznadziejna i do dupy. Jeśli potrafisz sobie to wyobrazić to już wiesz wszystko o PiS.
Wczoraj odpowiedzialem na ten wysoce nieestetyczny wpis i w mojej odpowiedzi przywolywalem autora tego wulgarnego teksciku do umiaru!
Jednoczesnie wskazalem mu inne rozwiazanie tej wysoce klopotliwej dla niego sytuacji!
Napisalem mianowicie tak:
"Ty chyba kolego jestes z PiS?!
Ja sobie takiej sytuacji nawet nie moge wyobrazic!
Po pierwszE - tak jak kazdy normalny i kulturalny oraz dbajacy o higiene czlowiek - mam w kibelku bidet, umywalke, stoleczek i czyste reczniczki, wiec nawet jakby mi sie papier skonczyl; - to bym sie mogl podmyc ciepla woda!
Ale papier nigdy sie nie skonczy, bo "Gazeta Polska" jest drukowana "non-stop", a ja mam przezornie zamowiona prenumerate!
Nie dosc tego - dostarczaja mi te gazete od razu pocieta w zgrabne kawalki 15x40cm i karbowane, zeby nie mozna bylo nic odczytac! Wystarczy tylko kazdy taki kawalek zlozyc na pol i gotowe!
A tobie polecam trzymanie w kibelku berecika na specjalnym wieszaczku! Moherowego!"
i swoj wpis zamiescilem o godzinie 05:04!
Dzis ze sdumieniem stwierdzam, ze moja odpowiedz zostala usunieta, natomiast tekst, ktory ja sprowokowal, pozostawiono!
Dziennikowi" gratuluje inteligentnych cenzorow i wlasciwej polityki "kulturalnej"!
Z nieco juz mniejszym powazaniem
Hrabia Tobayski
~Wiesio13 bicz na pisiory2011-01-16 12:43 Napisał/a
"Z woli i gniewu Pana naszego Najwyższego na Polskę spadła kara. Za co? Niektórzy dobrze wiedzą. Ta kara, niestety nie została przyjęta z pokorą i pokajaniem. Nie ustaje w Polsce urąganie Panu naszemu i bliźnim. Będzie następna kara, jeszcze straszniejsza i dotkliwsza! Wzywam Polskę, aby się uspokoiła! Polska musi dokonać rachunku sumienia.
PIS-siory...pokory i proscie o wybaczenie...!!!"
Błąd logiczny, choć wezwanie do rachunku sumienia pożyteczne. Błędem jest niedostrzeżenie tego, że pecha Polsce przynosi Jonasz Tusk i jego organizacja. W prosty sposób można odciąć od koryta szkodników - WYBORY! Jeden z chamów (z Biłgoraja) który dostał się do Sejmu dzięki głosom wyborców POrtyji już na aucie, pora na resztę. I opluwanie się skończy, i dożynanie watahy i bydło itd. Proste jak myślenie.
PIS-siory...pokory i proscie o wybaczenie...!!!
Do forumowiczów - olejcie ciepłym moczem wypociny tego faceta bo na takim poziomie sie nie dyskutuje...
Z nowej, grudniowej ekspertyzy fonoskopijnej wykonanej przez polskich ekspertów z Centralnego Laboratorium Kryminalistyki KGP wynika, że załoga TU-154 próbowała "przerwać zaniżanie", gdy prezydencki tupolew był na wysokości 100 m i 2400 m od progu pasa. Było to 22 sekundy przed katastrofą.
W znanej dotychczas wersji stenogramu z kokpitu zdanie: "Odchodzimy" pada z ust drugiego pilota - 14 sekund przed katastrofą, gdy samolot znajdował się na wysokości ok. 80 m. Taką wersję przyjęli też Rosjanie.
Mimo iż Polska proponowała MAK przed publikacją raportu swoją ekspertyzę, komisja jej nie wykorzystała. W raporcie napisano, że "decyzji dowódcy statku powietrznego o odejściu na drugi krąg nie było" - czytamy na portalu TVN24.pl.
Do tej pory nie udało się ustalić, dlaczego samolot uderzył w ziemię, a manewr odejścia się nie powiódł.
Ekspertyza fonoskopijna wykonana przez polskich ekspertów zadaje kłam oficjalnej wersji Rosjan.
gdyby to była komisja międzynarodowa - wnioski byłyby jeszcze bardziej miadżace
I tak zostanie wstyd na caly swiat...a zamiast wyciągać wnioski-wznieca się kolejną awanturę antyrosyjską
A winny lezy na Wawelu - co za kraj .!!
A..ciemny lud sluchal...szczekaczki rydzyka
i.. kasiorke wysyla...
o to chodzi w tej katastrofie . Imperium rydzykowo- kartoflowe jest antypanstwowe
Co reprezentuje PO? Pomyśl o takiej sytuacji: siedzisz na kiblu, spodnie opuszczone, właśnie się wypróżniłeś, żaden komfort bo śmierdzi, jesteś znudzony. I jeszcze się okazuje, że skończył się papier. I teraz siedzisz tak z głupią miną, nie wiesz co zrobić, ogólnie sytuacja beznadziejna i do dupy. Jeśli potrafisz sobie to wyobrazić to już wiesz wszystko o PO
Owszem zostanie nam kac moralny, głównie z tego powodu, że nie wyobrażaliśmy sobie, że osoby na najwyższych szczeblach władzy były tak nieodpowiedzialne, że załoga samolotu złamała wszelkie procedury podejścia do lądowania, że temu łamaniu zasad bez mrugnięcia okiem przyglądał się ich zwierzchnik, który w dodatku był pod wpływem alkoholu.
Pomysł wizyty budzi nasz sprzeciw, ponieważ wyczuwamy wyraźną nutę fałszu w twierdzeniu, że chodzi przede wszystkim o oddanie hołdu ofiarom. Chodzi bowiem przede wszystkim o budowę coraz silniejszych więzów pomiędzy Polską a Rosją, bynajmniej nie na zasadzie partnerstwa, pod mylącą nazwą "pojednania polsko-rosyjskiego". I to Smoleńsk ma być fundamentem owego "pojednania". Co zastanawiające, ma być fundamentem od pierwszych godzin po katastrofie, gdy przyczyny tragedii były całkowitą zagadką.
Dlaczego nie chcemy, by Smoleńsk był fundamentem "pojednania polsko-rosyjskiego"? Ponieważ nie wiemy, jaka była rzeczywista rola Rosji w tragedii smoleńskiej. Śledztwo kontrolują ludzie, którym nie ufamy; ludzie, którzy Lecha Kaczyńskiego nienawidzili gdy żył, i zdania raczej nie zmienili. Dotyczy to zarówno strony rosyjskiej, jak i polskiej. I dopóki nie uzyskamy pewności, że to naprawdę był wyłącznie wypadek, nie chcemy przyszłości obu krajów budować na 10/04.
Nie chcemy, by Smoleńsk był symbolem "pojednania" także z tego powodu, że jest to "pojednanie" budowane na zasadach, którym z wyjątkową pasją i odwagą sprzeciwiał się śp. prezydent Lech Kaczyński. To "pojednanie" związane nieuchronnie z porzuceniem ukraińskich pomarańczowych, białoruskiej opozycji i wolnych Gruzinów Saakaszwilego. To "pojednanie" związane z akceptacją roli Polski jako kraju małego, jako swego rodzaju "północnych Czech", kraju bez większych ambicji i znaczenia. To "pojednanie" będące zaprzeczeniem idei jagiellońskiej, jedynej realnej drogi do zapewnienia Polsce bezpieczeństwa (realizowanej przez prezydenta Kaczyńskiego).
To wreszcie "pojednanie", które w Polsce forsują i firmują osoby odpowiadające, przynajmniej częściowo, za uruchomienie przemysłu pogardy. Wystarczy przywołać symboliczną w tym kontekście postać Janusza Palikota - przyjaciela prezydenta, wieloletniego najbliższego współpracownika Donalda Tuska. Nie możemy godzić się na to, by wrogowie Lecha Kaczyńskiego, za jego życia nie cofający się przed zgodą na najbardziej nikczemną zagrywkę, po jego śmierci budowali projekty polityczne, wykorzystujące tragiczny los prezydenta jako fundament. To byłoby dopuszczalne tylko w wypadku daleko posuniętej skruchy, bliskiej nawróceniu.
Co więcej, trzeba powiedzieć wyraźnie: tak, uważamy Smoleńsk za miejsce bardziej "nasze" niż "ich", czyli tych, którzy mają dziś pełnię władzy w Polsce. To miejsce na zawsze związane będzie głównie z tragedią naszego obozu, obozu niepodległej Polski, co wynika choćby ze skali naszych strat. Chcemy więc, by w rocznicę tragedii w Smoleńsku na pierwszym planie był prezydent Lech Kaczyński i inne ofiary tragedii. By nikt ich nie przesłaniał.
Czy więc wątpimy w szczerość żałobnych intencji prezydenta Komorowskiego? Nie jesteśmy w stanie wniknąć w serce polityka, ale te 9 miesięcy przyniosło dość faktów, by zgłosić poważne zastrzeżenia.
Usunięcie krzyża z Krakowskiego Przedmieścia, przerobienie apartamentów pierwszej pary na biura, niedotrzymanie słowa w sprawie pomnika, ostentacyjny wybór Belwederu - te zdarzenia wywołują w nas poczucie upokorzenia. Łatwość, z jaką prezydent Komorowski obarcza winą za tragedię nieżyjących polskich oficerów ("sprawa arcyboleśnie prosta") budzi nasz niesmak. Uniżona postawa prezydenta wobec Rosji w obliczu hańbiącego Polskę raportu MAK (telefon do Moskwy) budzi nasze zdumienie.
Nie chcemy też, by wspólne uroczystości w Smoleńsku z udziałem obu prezydentów stały się elementem psychicznego nacisku wobec Polaków, i to ze strony władz Rzeczypospolitej. Nie chcemy słyszeć między wierszami: jeżeli Polacy nie zaakceptują raportu MAK, nie będzie wspólnych uroczystości. Tę czytelną już grę lepiej przerwać od razu.
Nie chcemy wreszcie, by żałobne łzy wylewał w Smoleńsku prezydent Rosji, autoryzujący (bez złudzeń) tak upokarzający nas raport MAK, a wcześniej niszczenie wraku tupolewa i miejsca tragedii. A także prezydent kraju, który Lechowi Kaczyńskiemu szkodził jak mógł, i szkodzi nawet po jego śmierci, co pokazuje właśnie raport generał Anodiny, raport pełen manipulacji, skonstruowany niczym PR-owa katiusza.
Właśnie dlatego pomysł wspólnych, z udziałem prezydentów Polski i Rosji, obchodów rocznicy tragedii smoleńskiej budzi nasz sprzeciw.
Jesteśmy pewni, że jest wiele innych możliwości godnego złożenia hołdu ofiarom Smoleńska, i że nie muszą to być wspólne, polsko-rosyjskie uroczystości na miejscu tragedii.