Paweł Piskorski nie ma ciepłych słów dla Donalda Tuska. Na blogu w Onecie oskarża szefa Platformy Obywatelskiej o to, że jest "byłym liberałem". Wylicza, że rząd wyhamował prywatyzację, podnosi podatki, a nawet wpadł na pomysł znacjonalizowania banku BZW WBK.

Reklama

"Wszystkie te pomysły łączy nie tylko to, że są szkodliwe dla Polskiej gospodarki, ale przede wszystkim to, że są całkowicie sprzeczne dotychczasową drogą polityczną Donalda Tuska i z tym, co publicznie głosił przez lata" - ocenia Piskorski.

Były współpracownik Donalda Tuska twierdzi, że szczyty hipokryzji premier osiągnął argumentując reformę emerytur. "Donald Tusk w sposób bezwstydny opowiada rzeczy, które jeszcze kilka lat temu nie mieściłyby mu się w głowie" - atakuje były prezydent Warszawy.

Piskorski dziwi się, że szef PO nie zwraca uwagi na rady Leszka Balcerowicza. "Zamiast wysłuchać i skorzystać z podpowiedzi profesora Leszka Balcerowicza próbuje wciskać Polakom kit, którego nie powstydziliby się rasowi socjaliści" - twierdzi.

"Opowieści o tym jakoby ZUS gwarantował obywatelom wyższe i bezpieczniejsze emerytury niż otwarte fundusze emerytalne jest tylko ostatecznym dowodem na to, że Tusk wysiadł z tramwaju <liberalizm> na przystanku <władza>" - polityk nie odpuszcza premierowi.

Według niego, dla Donalda Tuska najważniejsze jest teraz utrzymanie władzy. Dlatego tak bardzo zaangażował się doprowadzenie do reformy systemu emerytalnego. "Jej przeprowadzenie pozwala mu kupić czas - kolejne lata spokoju i dalszego wmawiania nam, że żadne trudne, wymagające odwagi i determinacji reformy nie są konieczne" - podsumowuje Piskorski.