Donald Tusk bronił w Sejmie swojego ministra. Wystąpienie zaczął od nawiązania do słów Ludwika Dorna.

"To, że mamy do czynienia ze specjalistą od tęgich głów, to wszyscy wiemy" - zażartował Tusk, złośliwie nawiązując do niedawnej afery z Ludwikiem Dornem w roli głównej, kiedy to kamery zarejestrowały jego dziwne zachowanie w sejmie.

Reklama

Po chwili premier dodał, że trzeba odłożyć "impertynencje i skupić się na argumentach merytorycznych". A jego zdaniem te przemawiają na korzyść Klicha.

Powiedział, że wśród przywoływanych przez opozycję argumentów, jakie mają przemawiać za odwołaniem ministra jest "cała litania zdarzeń" opisujących sytuację w MON w ciągu ostatnich kilkunastu lat.

Reklama

"Wyprowadziliśmy wojska z Iraku, sprawnie i szybko" - wyliczał Tusk.

Odnosząc się do misji afgańskiej Tusk podkreślił, że Polska jest wśród państw, które pragną szybkiego, ale solidarnego z innymi krajami NATO zakończenia misji w Afganistanie. Tusk ocenił, że Klich dokłada ku temu "wszelkich starań", a dopóki tam jesteśmy - zaznaczył premier - musimy robić wszystko, aby nasi żołnierze byli wyposażeni tak dobrze, jak to możliwe. Szef rządu ocenił, że wyposażenie polskich żołnierzy w Afganistanie jest "jednym z lepszych".

Jak powiedział premier, to minister Klich odpowiada za profesjonalizację armii i rezygnację z powszechnego poboru. "Niezależnie od wyniki dzisiejszego głosowania, Klicha ludzie będą pamiętali, jako ministra, który podjął decyzję, na jaką nie było stać żadnego z jego poprzedników" - mówił Tusk.

Tusk przeprosił, że nie będzie mógł wysłuchać wszystkich wystąpień klubowych w ramach debaty nad wnioskiem o wotum nieufności dla Klicha, bo wyjeżdża do Brukseli na szczyt UE.