"Daremna radość, że w strukturach świętokrzyskich PiS panuje bunt, ja takich sygnałów nie mam, jest to zbyt duże słowo" - powiedziała posłanka w sobotę podczas konferencji prasowej w Starachowicach.
"Przedwczesna radość niektórych, że na ziemi świętokrzyskiej będzie rozpad PiS, jest absolutnie nieuprawniona" - dodała.
Głos dwóch sfrustrowanych panów - tak Kempa określiła senatora Grzegorza Banasia i europosła Jacka Włosowicza, którzy krytykowali jej wybór na szefową partii w regionie. Banaś zrezygnował w piątek z członkostwa w PiS. "Mimo wszystko cały czas do nich się uśmiecham.(...) Nie mam im tego za złe. Oczywiście nie było to w eleganckim stylu, przynajmniej w stosunku do kobiety, ale już do różnych rzeczy przywykłam" - powiedziała Kempa.
Banaś i Włosowicz oświadczyli w czwartek, że decyzja Komitetu Politycznego PiS o rozwiązaniu świętokrzyskiego zarządu partii jest dla nich nie do zaakceptowania. Ogłosili to podczas kieleckiej konferencji prasowej posłanki Kempy.
"Tych dwóch panów zastępuje cała rzesza wspaniałych działaczy, którzy potrafią działać w terenie, a to jest bardzo ważne, bo dzisiaj trzeba pójść z przekazem bezpośrednio do ludzi" - oceniła Kempa.
Posłanka dodała, że w sytuacji "nieuzasadnionej nagonki" na jej osobę otrzymała liczne sygnały poparcia od lokalnych działaczy PiS i tych, którzy chcą do partii wrócić.
"Otrzymałam 732 sygnały mówiące o poparciu, ale przede wszystkim o powrocie do PiS tych osób, które odeszły z partii po śmierci Przemysława Gosiewskiego, a także osób, które chcą wstąpić do PiS" - powiedziała liderka ugrupowania.
Oceniła, że te sygnały i poparcie od pozostałych parlamentarzystów są dla niej "wielkim powodem do radości".
Według Kempy, jeżeli Banaś i Włosowicz "bez ostrzeżenia", na konferencji prasowej zorganizowanej przez członków partii, "bezpardonowo" ją zaatakowali, także komitet polityczny partii i Jarosława Kaczyńskiego, to znaczy, że "ten plan mieli po prostu przygotowany".
"Po tym prosiłam i mówiłam, że jestem otwarta na rozmowy (...) Niestety, nic takiego się nie stało. Tak by się stało (tak samo Banaś i Włosowicz zareagowaliby - PAP) podejrzewam w każdym przypadku, gdyby Jarosław Kaczyński nie wyznaczył pana Banasia albo Włosowicza na szefa struktur. Inne decyzje ich nie interesowały" - oceniła.
Kempa przyjechała spotkać się podczas weekendu z lokalnymi działaczami i sympatykami PiS w świętokrzyskiem. "Najważniejszą kwestią jest kampania parlamentarna i o tym chcę rozmawiać przede wszystkim" - podkreśliła posłanka. Dodała, że nie zamierza rozwiązywać struktur partii na poziomie niższym niż regionalny.
Liderka PiS w regionie odniosła się także do opublikowanych w sobotę wyników sondażu Instytutu Homo Homini dla Polskiego Radia. Gdyby wybory parlamentarne odbyły się w ten weekend, PO mogłaby liczyć na 32 proc. poparcia, a PiS na 28,2 proc.
"Dzisiejsze notowania potwierdzają to, o czym mówiliśmy od wielu miesięcy, że wyczerpała się formuła rządów PO i PSL, że Polacy są zmęczeni tym rządem, że to już w zasadzie jest czerwona kartka. Tu najważniejsze jest przegotowanie partii - w moim przypadku na ziemi świętokrzyskiej - do wyborów parlamentarnych" - podsumowała Kempa.
Decyzja o rozwiązaniu świętokrzyskiego PiS ogłoszona została w poniedziałek. Decyzję o powołaniu Kempy na pełnomocnika PiS w regionie świętokrzyskim podjął prezes partii Jarosław Kaczyński. W komunikacie informującym o tej decyzji napisano też, że "wybór Beaty Kempy na pełnomocnika w województwie świętokrzyskim daje gwarancję, że region zyska dynamicznego przedstawiciela, który będzie skutecznie reprezentował interesy województwa w Warszawie".