Jarosław Kaczyński przyznaje, że w grę mogłaby wchodzić koalicja z PO. Ale wymienia warunki. "Sporo musiałoby się w tej partii zmienić. Można sobie wyobrazić, oczywiście po ciężkiej porażce wyborczej Platformy, że zmieni się ona na tyle, iż to będzie możliwe. Musiałaby jednak zerwać pewne więzy, które ją hamują. I nie mówię oczywiście o porozumieniu z tymi, którzy dzisiaj PO rządzą. Tylko z tymi, którzy dzisiaj siedzą w niej cicho" - przekonuje.

Reklama

Szef PiS całkowicie za to odrzuca możliwość współpracy z SLD. "Zdeklaruję (...) to najmocniej, jak potrafię: nie będzie koalicji z SLD. To jest całkowicie wykluczone. Całkowicie. Nie ma żadnego punktu stycznego między programem partii Grzegorza Napieralskiego a nami" - zapewniał prezes Prawa i Sprawiedliwości. Przekonywał, że jego partii nie łączy z Sojuszem absolutnie nic. "To jest formacja mocno związana z tym wszystkim, co my traktujemy jako patologię w Polsce. A w sensie ideowym radykalnie po drugiej stronie. My uważamy, że trzeba chronić tradycyjne wartości, że walka z nimi jest rozbijaniem tkanki społecznej, i tak już obecnie słabej" - wyliczał.

Na argument, że PiS "nieźle" dogadywało się z lewicą w mediach publicznych, Jarosław Kaczyński odpowiedział: "Tam chodziło o ważny cel społeczny, o utrzymanie mediów publicznych, które PO chciała radykalnie osłabić".