W wywiadzie dla "Polityki", który ukaże się w najnowszym numerze tygodnika, szef rządu nie pozostawia wątpliwości. Nie będzie żadnych roszad w rządzie.

"Zmiana gabinetu na osiem miesięcy przed wyborami, jeśli nie ma być tandetną zagrywką, która zostanie zresztą natychmiast rozszyfrowana, musiałaby być ofertą nowego rządu na następne cztery lata, a z tym wypada poczekać do rozstrzygnięcia wyborców" - mówi Donald Tusk w rozmowie z Janiną Paradowską i Jerzym Baczyńskim.

Reklama

Premier podkreśla, że takie ruchy uwłaczałyby inteligencji wyborców. "Uważam, że aby wygrać wybory i rządzić dalej, muszę wobec opinii publicznej zachować się wyjątkowo fair i wyjątkowo przejrzyście. Nie może być żadnego ściemniania, żadnych gier, że coś zmienię, kogoś wyrzucę" - tłumaczy.

Donald Tusk wymienia jeszcze jeden powód, dla którego - według niego - to nie jest dobry moment na zmiany w rządzie. To polska prezencja w Unii Europejskiej.

Premier broni członków rządu, wobec których kierowane jest ostrze krytyki.

"Nie jestem przekonany, że wizerunek tych polityków jest balastem dla Platformy. Bogdan Klich, który, pamiętajmy, zniósł w Polsce pobór i stworzył zawodową armię, znalazł się też w samym centrum dramatycznych zdarzeń. Nie może być tak, że musi dać głowę, zapłacić za Smoleńsk i nie będzie problemu. A jeśli chodzi o infrastrukturę, to nawet jeśli pojawiają się potknięcia, to jednak nigdy nie było takiej skali inwestycji. Mamy w Polsce gigantyczny plac budowy" - podkreśla Donald Tusk.